Quantcast
Channel: Niepoprawna Panna Młoda
Viewing all 396 articles
Browse latest View live

Galeria Niepoprawnych Panien Młodych: Aśka!!! :)

$
0
0
Historia Aśki: 

"Jestem trzy dni po ślubie! I już piszę do Was ten tekst, abyście mogły przeczytać go za pół roku :) Niby nie warto niczego robić pod wpływem emocji, jednak spisywanie wspomnień uważam za coś najlepszego! Szalejąca radość i euforia tworzą brak ładu i składu, zamieszanie słowne i cudowny nieład, który najlepiej odzwierciedla to ogromne szczęście, którym chciałabym się podzielić!
Zacznijmy od początku... Jesteśmy ze sobą pięć lat. Połączyła nas muzyka i internet. Przesłuchaliśmy ze sobą miliony płyt i wypiliśmy hektolitry herbat. Praktycznie od początku związku mieszkaliśmy ze sobą w Poznaniu, moim rodzinnym mieście, gdzie Bartosz (bełchatowianin) przyjechał niegdyś studiować. Oświadczyny - dzień przed sylwestrem w 2013 roku. Byłam bardzo romantyczna czepiając się dlaczego nie zrobił obiadu, tylko zamówił sushi, i skąd ma te świeczniki, bo ja ich nie kupiłam! :D No a później zaczęło się wielkie planowanie wielkiego dnia!
Tworzeniem mojej ślubnej bajki zajęłam się sama. Odkryłam w sobie niesamowite umiejętności planowania i zorganizowania. Uwierzyłam w siebie i siłę swoich argumentów; pewność siebie zaskoczyła mnie równie mocno jak nagła umiejętność korzystania z telefonu ;) (nienawidzę rozmawiać przez telefon!). Dowiedziałam się, że momentami potrafię być niezwykle perfekcyjna! Mój ślub pokazał mi, że jak chcę, to potrafię!
Ustaliliśmy datę, znaleźliśmy cudowne miejsce, odkryłam genialny zespół - muzyka na naszym weselu była dla nas najważniejsza! I gdy zarezerwowałam terminy stwierdziłam, że czas na Urząd. A tutaj niespodzianka! Okazało się, że jedyna pani urzędnik ma w tym czasie urlop! Panika! - chociaż nie, w sytuacjach kryzysowych okazuje się, że wspinam się na wyżyny swoich wszelakich umiejętności logistyczno-emocjonalnych i po prostu robię co trzeba - miliony telefonów i przesuwanie terminu; po dwóch godzinach naszym wielkim dniem stał się 11 lipca 2015, a nie końcówka sierpnia.
Planowanie- z pomocą harmonogramu NPM, wszystko rozłożyłam sobie w czasie i ze spokojem odhaczałam kolejne punkty z listy.
Ślub miał się odbyć w plenerze z czym nie było najmniejszego problemu, ponieważ sporo par przetarło nam szlaki. A więc ślub w plenerze, w altanie znajdującej się na terenie obiektu, gdzie organizowaliśmy przyjęcie weselne. Plener - spełnienie marzeń :)
Wybór sukni ślubnej - poszukiwania rozpoczęłam rok przed, z nadzieją, że poczuję te motylki w brzuchu, łzy napłyną do oczu, bo to TA JEDYNA! Z rozmaitych wizji i koncepcji zostałam wierna tiulowi i wybrałam gorsetową suknie z tiulowym dołem i odrobiną koronki. Ale! Wcześniej zauroczyłam się totalnie inną suknią i zaliczka została wpłacona... Dwa dni przeryczałam i ze skulonym ogonem poszłam z niej zrezygnować. Miałam jeszcze dwie faworytki; wybrałam co wybrałam. I lament trzy miesiące później, że powinnam wybrać tamtą... (dziękuję za wielkie wsparcie dziewczynom z ślubnej grupy!)
 
A więc nastał 11 lipiec 2015! :) I to słoneczny 11 lipiec! Bo dwa dni wcześniej wiało, lało i totalnie nie wierzyłam w prognozy pogody. Przyjechaliśmy na miejsce koło 13:00. Odtańczyliśmy jeszcze nasz pierwszy taniec i rozpoczęły się przygotowania rozdzielające nas praktycznie aż do momentu ceremonii. Fryzura, makijaż, popijanie winka... zero stresu! Byłam tak naładowana szczęściem, że uśmiech nie schodził mi z twarzy! Totalny luz - życzę każdej takiego spokoju ducha :) Błogość, radość, szczęście - to wszystko po prostu się ze mnie wylewało! Mały stres złapał mnie za dziesięć piąta, kiedy to jeszcze nie byłam ubrana, bo mama gdzieś się zapodziała i nie było komu sznurować mi gorsetu! (chyba zostałam najszybciej ubraną PM ever!). Oczywiście nie muszę chyba dodawać, że w związku z tym spóźniliśmy się na swój ślub ;)
Nic to! Leciałam zobaczyć Pana Młodego! A gdy go ujrzałam... oniemiałam! Wyglądał cudownie! W surducie, z fularem, elegancki, uśmiechnięty, zakochany! Brakowało mi słów!
Gdy nieco ochłonęliśmy ruszyliśmy w kierunku altany. Goście już na nas czekali. Nie organizowaliśmy sobie żadnego tła muzycznego, naszą muzyką miał być wiatr - i tak też było! Wiatr i słodko brzęczące dzwoneczki ze ślubnych różdżek, które wykonałam, aby niczym nas nie obsypywano. Miałam ochotę krzyczeć "jejku! jak pięknie!" Altana została przystrojona w piękne kolorowe kwiaty i wstążki przez Farmę Florystyczną. Wykonali też mój wianek, którym wszyscy się zachwycali, bukiet oraz moje marzenie - gniazdko na obrączki :)
Ceremonia była dla nas miłym zaskoczeniem, ponieważ okazała się być nieco inna niż te w których dotychczas uczestniczyliśmy. Oświadczaliśmy m.in. jakie nazwiska będziemy nosić po ślubie. PM chciał założyć mi swoją obrączkę, choć są rożne od siebie ;) I już! Staliśmy się rodziną!  Wracając z altany jako Para Młoda, goście utworzyli szpaler trzymając w rękach moje kolorowe różdżki!
Po ceremonii, również w plenerze, wznieśliśmy toast i przyjmowaliśmy życzenia. Zdjęcie grupowe i goście poszli na salę, a my zostaliśmy na zdjęcie w ramach podziękowań, które rozesłaliśmy po ślubie.
Zrezygnowaliśmy z powitania chlebem i solą; powitał nas zespół, wznieśliśmy toast i nie tłukliśmy kieliszków.
Został jeszcze pierwszy taniec - walc wiedeński! Nie, nie do utworu z nocy i dni ;) Było bajkowo - Disney i Śpiąca Królewna! Układ mieliśmy opanowany tak do perfekcji, że drobne wpadki były niezauważalne. Cieszyliśmy się tym tańcem; a moja mama rozpłakała się jak dzieciak ;)
No i zaczęła się zabawa! Wszyscy byli zachwyceni muzyką, jedzeniem, atmosferą, NAMI! Atrakcją dla gości była fotobudka i tworzenie księgi gości (niezawodna grupa wsparcia pomogła mi znaleźć Made by Goga, która wykonała dla nas księgę oraz dodatki do niej, mając ślub w ten sam dzień!).
Tort został podany w okolicach 20:00. Wymarzony, pyszny, lekki, ze świeżymi owocami - naked cake. O tej porze każdy zjadł go jeszcze z przyjemnością :)
O północy, tradycyjne oczepiny i jedna, jedyna zabawa, w której podzieleni na dwa zespoły odgadywaliśmy utwory.
Impreza zakończyła się po 3:00 - i choć wydaje się, że dość szybko, wszyscy byli zadowoleni, wybawieni i z przyjemnością szli spać.

Zmiany? Gdybym miała coś zmieniać... - pierwsza myśl suknia :p Ale za nią poszłoby po kolei wszystko! Z przyjemnością zrobiłabym wszystko inaczej pod warunkiem, że wzięlibyśmy ślub w przeciągu trzech miesięcy, aby moja wizja nie zdążyła się zmienić ;)" 


Niepoprawne:
- wesele bez dzieci (dla niektórych z naszej rodziny było to niespotykane)
- ślub cywilny w plenerze
- tort o 20:00
- wesele bez zabaw weselnych
- ślubne różdżki zamiast confetti, ryżu i miedziaków
- nie rozbijaliśmy kieliszków
- bez powitania chlebem i solą
- bez publicznych podziękowań dla rodziców 

Rady:
- szukajcie inspiracji wszędzie!
- bądźcie uparte ;)
- ... i spełniajcie swoje marzenia!
- cieszcie się każdą chwilą w tym dniu
- uśmiech!!! 

Podsumowanie:
Fotograf: Kamila Piech, www.kamilapiech.com<3 (Entuzjazm, radość, miłość, optymizm, szaleństwo... cudowna istotka! Dziękuję to o wiele, wiele za mało! Kocham ją!)
Kwiaty/wianek/dekoracje altany: Farma Florystyczna
Obrączki: Wasze Obrączki
Zespół: The Swing Thing
Zaproszenia: Studio Brzoza 
 














































































Kilka słów od NPM:
Są dziewczyny na których relacje czekam bardziej. Takie, których przedślubne historie mogłam poznać, którym szalenie mocno kibicowałam i o których, przez pewne soboty, myślałam od rana do rana :) Tak było z Aśką, więc dziś, mogąc Wam pokazać tę relację, podskakuję z radości na krześle :)
Uwielbiam kolorowe śluby, bardziej niż jakiekolwiek inne, a tu doskonale moje potrzeby zostały zaspokojone :) Przez cudowne kwiaty (zwróćcie uwagę na to jak świetnie prezentuje się mały bukiet), wstążki (taką ilość wstążek!!!), magiczne różdżki (gdyby Aśka brała ślub przede mną, to zdecydowanie ściągnęłabym z niej ten pomysł!) i genialny kolor jej włosów.
Aśka i Bartosz to prawdopodobnie pierwsza para w GNPM, która zdecydowała się na amerykański (czyt. nie polski, w czterech brzydkich ścianach) "first look". Ilość emocji i magii, które mu towarzyszyły, doskonale widać na tych kilku zdjęciach, które krok po kroku, go pokazują! To doskonałe rozwiązanie, dla par, które do kościoła/urzędu/gdziekolwiek :) chcą wejść razem, a zależy im na wyjątkowym pierwszym spojrzeniu na siebie w tym dniu.
Zachwyca mnie to kipiące z tego wpisu szczęście (dziewczyny, spisujcie te wspomnienia, choćby dla samych siebie)! 
Chyba jeszcze nigdy w tej części i w tym cyklu nie zwracałam uwagi na fotografa. Dziś zwrócę, bo niezmiernie mnie cieszy, że zdjęcia, które trafiły do GNPM wykonała jedna z najlepszych w swoich fachu w Polsce - Kamila Piech :)

List do Św. Mikołaja 2015

$
0
0
Carla Ten Eyck / thewhitedressbytheshore
Ach Święty Mikołaju,

dorosłam po raz kolejny, co nie? Kiedyś pisałam listy jako dzieciak, potem jako (po prostu) Milena, od dwóch lat dodatkowo jako (Niepoprawna) Panna Młoda i... co teraz? Troszkę nie wiem, bo o tym co chcę tak prywatnie, piszę tylko dla Ciebie i w zupełnie inny sposób :) Może tak blogowo, branżowo (haha), po mojemu...

Tak prywatnie i blogowo zarazem, to... Ty wiesz czego chcę. Tego Meksyku, tej sesji ślubnej (korekta... Ty wiesz co do korekty, ale ciii) i przede wszystkim czasu na to, abyśmy wreszcie mogli na nią polecieć, rocznic ślubu zgodnie z planem. I żeby moje urodziny były lepsze od wesela! To się da zrobić :)

Chcesz czegoś praktycznego i ciężkiego? Nie ma sprawy. Załatw mi logotyp i stronę piękną www. Tylko wiesz, to trzeba zrobić sposobem. Ty to załatwiasz i wmawiasz mi, że to dokładnie to czego chcę, a ja ani przez sekundę nie mam wątpliwości, ok? No przecież dasz radę, już mi udowodniłeś, że jesteś ekspertem od spraw beznadziejnych!
Dużo już tego, co nie? To jeszcze tych Targów... i potem tamtych :D Dodatkowych źródeł wiedzy, wszelakiej, abym poczuła się mądrzejsza i bardziej na miejscu? ;) Aaaa... i weź powiedz moim czytelnikom, że te potencjalne spotkania, które planowałam organizować (a oni w ankiecie mnie tak odpowiedziami, na to pytanie, zdemotywowali!) są fajniejsze niż myślą :P

Na koniec. Tego co zawsze. Tego co najważniejsze i w czym tak świetnie się spisywałeś przez tyle lat :)

Ściskam, uwielbiam, z elfami z SP nosze "Twoje" kartony!
1 000 000 lat Święty!
Milena, NPM

Pstryk! To teraz do Was :)
Polecam, wszystkim, pianie takich listów.  Wg mnie to świetny sposób na to, aby zmotywować się do pracy i realizacji celów, które w takich litach się przedstawia. Lepszy niż sztywna, noworoczna lista postanowień ;)
Jeśli macie ochotę napisać swój list i nie będzie on zbyt osobisty, to możecie podrzucić go tu - przy okazji mogąc wygrać "Bridelle Style". W ramach inspiracji - moje poprzednie listy: 2013 i 2014.

Trendy ślubno-weselne 2016

$
0
0
latesttori
Po co człowiekowi trendy? Do tego, aby wyglądał jak sklonowana część społeczeństwa do którego przynależy, aby nie czuł się gorszy od pozostałych i wiedział, jak po najmniejsze linii oporu, osiągnąć efekt  bycia modnym  ;) Bez wątpienia, jeśli chcemy być na przekór, to trendy pomogą nam w jednym - pokażą czego unikać chcąc się odróżnić.
Wniosek jest prosty: przeczytanie tego wpisu nikomu nie zaszkodzi ;) 

Pisanie o trendach to dla mnie jeden z najtrudniejszych okresów. Dochodzę do wniosku, że bardzo nie lubię tego tematu, bo to "w kółko to samo". Większe zmiany widać, co najmniej, co trzy lata. Dla mnie, jako osoby, która wszystkim błyskawicznie się nudzi, nie ma nic gorszego niż trendy, które minimalnie się zmieniają. Tak więc poza trendami znajdziecie też tu moją małą listę pobożnych życzeń dotyczącą ślubów i wesel (np. wielkomiejskie śluby).

Panie, Panowie - TRENDY 2016!

Kolory
Dzięki Pantone co rok można mieć pewność, że przynajmniej jeden trend - kolory, będzie odbiegał od zeszłorocznych. W tym roku za najmodniejsze uznano Serenity i Rose Quartz.
Jak przystało na fankę kolorów mam... mieszane uczucia. Z jednej strony to fajne odświeżenie po dość ciężkiej i klasycznej marsali. To pastelowe, romantyczne kolory, które wydają się być wręcz stworzonymi do ślubów. Z drugiej... są przerażająco słodkie i jak wspomniała Olga - kojarzą się z wyprawką niemowlęcą dla bliźniaków obojga płci ;)
Trzymam mocno kciuki za szukanie nieoczywistych połączeń kolorystycznych z nimi w roli głównej!
Tu znajdziecie publikację Pantone Color Institute, a w niej m.in. przykładowe zestawienia kolorów.

Suknie ślubne

Nadal będzie bardzo, a nawet bardziej, boho i hippie (Houghton). Koronkowo, ze zwiewnymi sukienkami, sandałami na stopach, polnymi kwiatami w ręku i warkoczem na plecach (lub rozpuszczonymi włosami, co kto woli). Panny Młode będąpozywały piękne plecy, które przez całą ceremonię oglądajągoście (Berta) i nogi w krótkich sukienkach mini i midi (Yolan Cris), wstążki, paski, kokardy - w każdym miejscu w które da się je wcisnąć (Cristina Tamborero) i asymetrię (Matilde Cano).
Będą pojawiały się suknie z długimi rękawami, koszulową górą (Pronovias), tradycyjnie nie zabraknie spódnic z ogromem falban (Monique Lhuillier), aplikacji 3D i frędzli (Carolina Herrera), crop topów (np. Mira Zwilinger), malowanych kwiatów (Elizabeth Fillmore), peleryn i/lub bogatych, odpinanych trenów (Monique Lhullier).
Starając się doszukać czegoś co rok 2016 będzie odróżniało od 2015 wpadłam na trop odkrytych ramion przy dekoltach carmen (np. Miquel Suay), cienkich ramiączek (widziałam same brzydkie, więc nic Wam tu nie pokarze), łączenia bieli z czernią (takiego solidnego, np. u Very Wang i Anny Maier, zerknijcie też sobie na świetną kolekcję Claire Pettibone), coraz odważniejszego zakrywania ciała garniturami  i kombinezonami (u P. Roland) lub wręcz odwrotnie - jego odkrywania przy pomocy transparentnych kreacji (od Yolan'a Crisa po Verę Wang, królową przezroczystości) i wycinania elementów sukni (znów Vera Wang).

Motywy przewodnie, dekoracje, inne
Boho, hippi i śluby wiejskie. Wszystko co kojarzy się Wam z naturą i wolnością.
W tym roku wiele ślubów czerpało inspiracje z ogródków babci, pikników, motywów leśnych, rustykalnych. Wszystko co obecnie wrzucane jest do jednego worka pt. "ślub rustykalny" zacznie się specjalizować i dzielić.  
Może, dla odmiany, wreszcie większość dekoracji zawiśnie. Coraz popularniejsze będzie umieszczanie w bukietach sukulentów, owoców, polnych kwiatów, leśnych dodatków.
Mnie, jako kolejny etap, marzą się... śluby w domach, a potem już szybciutko - te wielkomiejskie w lesie wieżowców.
Dla kontrastu pojawią się też motywy metaliczne i pióra. Będzie elegancko, wręcz teatralnie (niektórzy projektanci starają się uciekać od jakiegoś czasu od tego co naturalne, do tego co kojarzy się z latami 20. i 30.).
Zamiast fotobudek - gifbudki (i moje marzenie: inne alternatywy dla nich), food trucki w wersji light (z watą cukrową, lodami, popcornem), coraz mocniejsza personalizacja ślubu (już nie tylko dotycząca wyboru "swojego fontu" na zaproszenia, ale i dekorowania miejsca przyjęcia przedmiotami znalezionymi we własnych domach), światła - światła wszędzie (podświetlane napisy, lampki na parkiecie, żarówki nad stołami itd.).

Open Bridal Day - 10.01.2016 :)

$
0
0
Fot. Karolina Showroom Ksis
"10 stycznia o godzinie 10 w hotelu... Cofnij, źle! W Airport Hotel Okęcie odbędzie się Open Bridal Day."
Zapraszam do lektury wpisu, NPM ;)

O co chodzi z Open Bridal Day (Airport Bridal Day)?

10 stycznia... Już pamiętacie? To super :) 
Przechodząc więc do konkretów:
To druga edycja wydarzenia, które odbędzie się w Warszawie (czekam na Wrocław!). Na OBD będziecie mieli okazję:
- spotkać wyjątkowych gości, m.in. prowadzące wydarzenie: Ewę Wojciechowską z www.ewawojciechowska.pl i Paulinę Sygnatowicz z www.lovemydress.pl,
- porozmawiać z przedstawicielami firm z branży ślubnej,
- obejrzeć premierowe pokazy sukien ślubnych Annais Bridal i butów marki KSIS oraz mody męskiej PAWO, multimedialny pokaz mappingu na torcie, pokazy barmańskie, taneczne i inne,
- odwiedzić showroom oraz przymierzyć wybrane ślubne kreacje, stworzyć własne stylizacje i otrzymać indywidualną kartę sylwetki stworzoną przez konsultantki Annais Bridal,
- uczestniczyć w panelach eksperckich oraz warsztatach DIY (m.in. z mistrzem czekolady,  savoir vivre, tworzenia dekoracji i biżuterii),
- wygrać nagrodę, która nawet na mnie robi wrażenie: wesele w Airport Hotel oraz nagrody od partnerów, które pozwolą stworzyć pełną ślubna stylizację.
W tym roku uczestnictwo w wydarzeniu będzie płatne. 

I co to za początek wpisu?

Razem z blogerami z Love My Dress, Planujemy Razem,Wychodzezamaz.pl i Zrób SWÓJ Ślub wzięłam udział w krótkiej sesji promującej wydarzenie (po raz kolejny występując w ślubnej sukience!). Poniżej możecie zobaczyć efekty i kilka zdjęć z jej przebiegu :)







Zdjęcia: Krystyna Sarnacka 
Make-up: Agnieszka Karkos, Suknie: Annais Bridal, Buty: Showroom Ksis, Biżuteria: White Jasmine , Garnitury: Pawo

Króciutkie filmowe zaproszenie:


KONKURS:
Co możecie wygrać? 
Dwie dwuosobowe wejściówki na Open Bridal Day. 
Zadanie konkursowe: 
Zdefiniuj czym dla Ciebie jest "stylowe wesele". 
Kilka zasad i informacji: 
1. Konkurs trwa od 9.12.2015 do 16.12.2015.2. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone do tygodnia po zakończeniu konkursu na fanpage'u i blogu NPM pod wpisem konkursowym.
3. Każdy uczestnik może zamieścić tylko jeden komentarz konkursowy z odpowiedzią. Powinien to zrobić w komentarzu pod wpisem konkursowym na blogu Niepoprawna Panna Młoda i podpisać się pod nim imieniem i adresem e-mail.
4. Nagroda nie podlega wymianie na ekwiwalent pieniężny.

Ankieta dotycząca bloga NPM 2015 - podsumowanie

$
0
0
Na początek ankiety podsumowującej kolejny rok mojej "pracy" na blogu chciałabym opowiedzieć Wam dowcip, a raczej zadać pytanie z dowci(a)pną odpowiedzią mojego PM :)
Pytanie:"Jak określisz blog NPM?", prawie jak pytanie z ankiety:"Gdybyś miała/miał opisać blog NPM jednym słowem to jakiego wyrazu byś użyła/użył?"
Odpowiedź:"Jesteś charytatywną działalnością ślubną." ;)
Cóż, męża trzeba kochać - jakiegokolwiek poczucia humoru (i racji) by nie miał ;)
A Was zapraszam do dalszej lektury, już nie tak dowci(a)pnej :)

Poniżej znajdziecie odpowiedzi czytelników bloga i gdzieniegdzie moje komentarze:


 Z ciekawostek: wszyscy mężczyźni to przedstawiciele branży ślubnej :)







Tak dla siebie, na przyszłość napiszę, że koniecznie trzeba dodać tu kategorię "po ślubie". Większość osób z kategorie "inne" jest właśnie świeżo po ślubie.









Facebook nadal rządzi, w mediach społecznościowych i przy trafianiu na bloga. Cieszy mnie jednak fakt, że coraz więcej osób na bloga trafia przez wyszukiwarkę :)
Numer dwa to instagram. Instagram, który jest bardziej mój niż ślubny, bo niestety nie chcę publikować tam ślubnych bzdur na siłę, a wolę to co w danym momencie mi się spodoba. I przyznajcie mi rację, że takie zdjęcia z podróży... to fajna inspiracja na sesję poślubną lub podróż (no i są tam nasze obrączki) ;)



Nie chcecie? Ok :) Newsletter, wg mnie, byłby fajnym pomysłem zwłaszcza okresie zimowym, gdy w branży ślubnej mnóstwo się dzieje, a Wy bardzo rzadko zaglądacie w zakładkę Wydarzenia (albo ja tam nie wszystko umieszczam, bo nie wszystko co warte uwagi jest wydarzeniem) i wiele rzeczy macie okazję przegapić ;)







Ten rok był słabszy od poprzedniego pod względem ilości tekstów. Mam nadzieję, że uda mi się lekko podnieść ich liczbę w kolejnym :)



To było jedno z ważniejszych pytań. Mam świadomość tego, że wiele osób czyta bloga od początku, albo nawet jeśli trafiło na niego niedawno, to i tak przeczytało wszystkie archiwalne wpisy. Są jednak i tacy, którzy czytaja tylko to co na bieżąco pojawia się na fanpage'u i proszą w emailach o pisanie na tematy, które na blogu kiedyś już były i w których chwilowo nie mam nic więcej do dodania. Staram się to gdzieś wypośrodkować i zadowolić wszystkich, więc prawdopodobne wpisy archiwalne będą nadal (od jakiegoś czasu są oznaczone literką A w nawiasie kwadratowym).



Szczerze? Trochę było mi przykro patrząc na te wyniki. Już pomijając te 1 i 2, to... sporo tych 3 i 4. Jestem w stanie przyjąć je na klatę od branży ślubnej, ale od Panien Młodych są dość przykre i zastanawiające. Ale kończąc z użalaniem - to znak, że coś jest nie tak i coś trzeba zmienić. Więc sobie poanalizuję co i może znajdę coś co uznam za warte zmiany ;)
I baaardzo dziękuję za wysokie oceny. Jest mi bardzo miło! Was kocham :)



Wyniki są takie jak obstawiałam. Bardzo pozytywnie zaskoczył mnie wynik cyklu dotyczącego podróży - spodziewałam się tam naprawdę małych % ;)
Przy okazji chciałam baaaardzo podziękować wszystkim dziewczynom z GNPM i podzielić się czymś co w ankiecie się powtarza i jest skierowane także do Was: "Dla mnie przed ślubem największym wsparciem były wpisy, które uświadomiły mi, że pomimo sprzeciwu całej rodziny, można zrobić coś po swojemu i jest mnóstwo dziewczyn (właśnie w Polsce!), które to robią. Dzięki nim nabrałam odwagi do wyrażenia własnego zdania i zorganizowania imprezy weselnej dla siebie, a nie dla innych.".





Dwa pytania powyżej miały mnie zmotywować do zrobienia czegoś więcej. Chodzą mi po głowie rożne pomysły (wszystkie z wymienionych), kuszą (ten wieczór panieński!), a Wam coś z tą motywacją nie wyszło ;)






To pytania, które miały mi pomóc ocenić jak bardzo powinnam uważać na to co i o kim piszę. 
Pierwsze wrażenie: Mało, co nie? Potem, z przechyloną głową, zerknęłam na wyniki... 26%... 1/4/... 1/4! Przecież to dużo! I teraz już myślę, że to bardzo dużo! Więc uważam. Obiecuję.
Czasem piszecie mi o tym na co zdecydowaliście się, czasem myślę, że niektóre firmy powinno mi za to płacić ;) Najbardziej cieszę się jednak, że gdzieś miedzy śluby i wesela wciskam kawałek siebie, to co lubię i robię. I tak, ostatnio, największa frajdę dała mi ta wiadomość: "Głównie dzięki Tobie wpadłam na pomysł żeby zaangażować się w Szlachetną Paczkę (zrobiłaś im bardzo dobry PR ;) ).". Dziękuję J.!



Pod pytaniem umieściłam zdanie: "To pytanie, które ma mnie zmotywować do zmian :)" i nim dałam Wam okazję do ponarzekania na szablon/logo. Ponarzekania, które by mnie nie zabolało. A Wy byliście przesadnie mili ;)



Dziękuję :)

Pytania wymagające Waszego rozpisania się: 

Gdybyś miała/miał opisać blog NPM jednym słowem to jakiego wyrazu byś użyła/użył?

Dziękuję za komplementy i za masę miłych słów ("intrygujący","wyjątkowy", "przystępny", "luźny", "oryginalny, ale bliski czytelniczkom") :) Dziękuję za to co ja uważam za dobre ("normalny", "najnormalniejszy", "cała ja") " i dwa przytyki (chyba, że źle je sobie zinterpretowałam) typu "poprawny" ;)

Jakich tematów na blogu NPM powinno być więcej?
Czy masz zamówienie na konkretny temat wpisu, który Twoim zdaniem powinien się pojawić na blogu NPM?

Podobają mi się Wasze pomysły. Zostały dopisane do mojej listy tematów do poruszenia.
Was tylko poinformuję, że domagacie się jeszcze większej ilości wpisów w GNPM. No... to do dzieła dziewczyny :)
Chcecie nie tylko rustykalne śluby? Ja też, bardzo!
Kameralne obiady? W przyszłości będziecie zadowoleni :)
Z DIY mam od zawsze problem, ale... może coś się na to poradzi ;)
Psychologiczne? Mnie to pasuje, tylko ciut się dokształcę (bo mi nadal bliżej do sportu niż do par)! 
Ja osobiście najchętniej pisałabym o tym o czym nie pisze nikt (lub pisze mało kto) - o wątpliwościach, o porównywaniu, zazdrości i... tym co jeszcze napiszę, ale cierpliwie poczekajcie :)


Co uważasz za niepoprawne/nietypowe na weselach? O czym w tym zakresie chciałabyś/chciałbyś przeczytać?
Dziękuję za Wasze wnioski dotyczące niepoprawności. O tym, że każdy chce być oryginalny i nietypowy, więc może niepoprawności warto szukać w tradycji (tradycji, nie tradycyjnym kiczu). Jeśli nie tylko polskiej, to... mogą być fajne efekty :)
"Niepoprawne jest nie to co akurat modne, ale to, co nie należy do tradycji. I przede wszystkim chyba to, co inni uważają za niewłaściwe." - doskonała definicja :) 

Z jakich tematów na blogu NPM warto zrezygnować?
To pytanie, które pojawia się na liście z mojej czystej ciekawości. Obserwuję statystyki bloga, potrafię też wyczuć, który temat będzie się dobrze czytał, a który nie. Na te drugie także pisze, najczęściej z dwóch powodów: 1) uważam, że są istotne, 2) sprawia mi to frajdę i będę pisać, nawet bez dużej ilości wyświetleń.
Cieszy mnie, że zdecydowana większość z Was nie widzi takich tematów. Co ciekawe i było do przewidzenia: te same tematy pojawiają się w pytaniu dotyczącym tego czego powinno być więcej i z czego powinnam zrezygnować, więc... jesteście bardzo niejednogłośni ;)
O czym wspomnieliście i ja chciałabym się do tego odnieść?
"Moim zdaniem ze zbyt mocno zawierających lokowanie produktów.". Z tym mam problem, bo zgodnie ze znaną mi (i może moją) definicją lokowania produktu nie było na blogu nigdy. Nigdy takiego biznesowego, bo czasem gdzieś wcisnę jakieś polecenie, ale tylko dlatego, że o jego sensie i wartości jestem przekonana. Za darmo. Wpisy ze współprac pojawiają się co jakiś czas i zawierają w sobie informację o tym, że to jest współpraca (nie zawierają jej konkursy, ale to wydaje mi się oczywiste).
"Moim zdaniem warto dopracować posty na temat relacji w związku. Może warto byłoby współpracować z psychologiem - terapeutą systemowym, albo zrobić z nim wywiad?". Proszę o informację, który post wymaga dopracowania, bo, tak zawodowo, jestem bardzo ciekawa. Wszystko co psychologiczne na blogu jest przesiane przez moje wewnętrzne sitko, bo w tym miejscu, jako bloger, nie psycholog, mogę sobie na to pozwolić. Ma być lżej, ma być przystępniej. Pomysł na wywiad jest świetny, mam go już w kieszeni, czekam tylko na dyspozycyjność jedynego psychologa systemowego, który robi na mnie wrażenie :)

Czy masz swój ulubiony post na blogu NPM? Jeśli tak to napisz, co to za wpis i dlaczego go lubisz.
"Jeden post nie, ale serię postów gdzie opisujesz co miałaś zrobić w danym miesiącu przed ślubem, a co Ci nie wyszło. Lubiłam te posty, bo były napisane w żartobliwym tonie i można było się pośmiać, a przy okazji na bieżąco weryfikowałam swoją listę rzeczy do zrobienia." -  też uwielbiam!
Większość lubi GNPM, fotoreportaże fotografów (staram się być coraz bardziej wybredna i wybierać perełki, aaa... Pink Clouds i LMFoto możecie poczuć się tu wyróżnieni przez ankietowanych; nie, to nie jest lokowanie produktu), tematy psychologiczne, poradnikowe i z poleceniami (opinie dotyczące fotografów).
Bardzo cieszę się, że wiele z Was wymienia jako ulubione świeże wpisy (moje ulubione pochodzą z otchłani archiwum) i dziękuję za wyróżnienie "Po pierwsze: nie porównuj - przydługi prolog do tekstu o zazdrości".

Co mogłabym (z)robić, aby blog był dla Ciebie atrakcyjniejszy?
"
Żeby Ci w pełni zaufać jako doradcy weselnemu, musiałabym wiedzieć czym się zajmujesz, kim jesteś z wykształcenia i czy skończyłaś jakieś kursy w temacie, czy po prostu opierasz się na swojej pasji i doświadczeniach własnych." - o mnie możecie przeczytać w zakładce o "O NPM", to chwilowo ilość informacji jaką mogę się z Wami podzielić.

Strona graficzna, przejrzyste przeglądanie, większe litery - się zrobi, potrzebuję tylko pogodzić się z czymś co słyszałam od pewnego grafika, czyli myślą "Nikomu jego logotyp w zupełności się nie podoba." i wziąć co dają :P Bo bez logotypu nie zacznę.
"Po ślubie". Wiem, że na blogu jest wiele dziewczyn, które są po ślubie, chciałyby tu zostać i mieć jakiś kawałek miejsca dla siebie. Niestety nie planuję dla nich nic takiego na tym blogu, NPM ma być miejscem dla Panien Młodych. Głównie z myślą o grupie JUŻ ŻON powstał chwilowo nieczynny Bez powodu Blog, więc jak tylko zyskam więcej czasu (w styczniu najpóźniej), to ruszę z nim pełną parą :)
"Niektóre posty są super ale kończą się za szybko, nie rozwijasz do końca tematu.". Wiem, myślę, że w większości tematów robię to świadomie, planując dalszą część czy spojrzenie na inne aspekty tego samego zagadnienia. Niestety nigdy nie zakładam, że ta dalsza część nastąpi szybko. Ale pomyśle nad złotym środkiem na to :)
I na koniec mój ulubiony komentarz, od mistrza krytyki, która jest tak przyjemna, że czytam i się szeroko uśmiecham: "Przede wszystkim zmienić jego wygląd :) Szablon jest trochę oldschoolowy, internet idzie do przodu, mimo, że nie jestem za trzymaniem kroku modzie, ale tym wypadku jest to konieczność... To jak z przeterminowanym jedzeniem, trzeba je wyrzucić kiedy straciło już ważność..." :)))
Pomysłami, których wprowadzenie w życie rozważam się nie podzielę, bo... niech chwilowo nie inspirują innych blogów ;)

Jakie inne (ślubno-weselne, ale nie tylko) blogi/portale lubisz czytać - podaj ich nazwy i/lubadresy. Co najbardziej Ci się w nich podoba?
Wymienialiście rożne portale i blogi(także blogi konsultantów ślubnych - polecam czytać). Najczęściej powtarzającym się był (nic zaskakującego) Bridelle i nr 2 - Sweet Wedding.
Dziękuję za namiary za zagraniczne strony ślubno-weselne i te niezwiązane ze ślubem (fajnych ludzi czytacie!).

Miejsce na Twoje uwagi, wskazówki, sugestie :) 
Dziękuję za masę pozytywnych komentarzy :) Podoba mi się to, że widzicie to co chciałam w tym miejscu pokazać. "Nieprzesłodzony, realny, bez zadęcia".
Kilka Waszych wiadomości brzmiało jak pytania. Jeśli je macie, to zapraszam do kontaktu emailowego (dostaje sporo takich wiadomości, przez co opisuję kiepsko i z dużymi poślizgami, ale odpisuję, zwłaszcza, gdy się emaila ponowi ;)).
Podsumowując... Jestem Wami zachwycona, pomimo wszystko ;) Tym bardziej, że w większości wypowiedzi widzę, że te same rzeczy dają nam frajdę. To bardzo dobry znak na przyszłość :) 

Dylematy nazwiskowe, czyli o nie najprostszych decyzjach

$
0
0
fotoflickr
Wybór nazwiska po ślubie wydaje się, a przynajmniej mnie się wydawał, mało skomplikowaną sprawą. Kobieta, podobnie jak mężczyzna, ma trzy opcje: pozostać przy swoim obecnym nazwisku, zmienić na nazwisko partnera/partnerki, zdecydować się na nazwisko dwuczłonowe. O wyborze swojego nazwiska każdy decyduje sam, czasem biorąc pod uwagę zdanie drugiej strony. Dyskusyjna możne pozostać jedynie kwestia nazwiska potencjalnego dziecka.

Proste prawda? Było proste do momentu w którym nie zaczęłam się spotykać z historiami w których wybór nazwiska wcale nie należy do najprostszych. Dziś chciałabym anonimowo przedstawić Wam dwie sytuacje (w przyszłości może będzie ich tu więcej) i potencjalne ich rozwiązania. Nie idealne, ale zawsze jakieś. Jeśli macie swoje pomysły na to jak poradzić sobie z takim dylematem, to śmiało piszcie. Mam wrażenie, że niejednej osobie może się taki, obcy, punkt widzenia przydać.

1. Kobieta, która ponownie wychodzi za mąż i jej dziecko noszą nazwisko po pierwszym mężu/ojcu. Dziecko nie wyobraża sobie nie mieć nazwiska takiego jak matka (ma po ojcu, chce, aby mama też takie miała), przyszyły mąż chce, aby żona miała jego nazwisko, kobieta... kompletnie nie wie co zrobić.

Każdą stronę w tej sytuacji da się zrozumieć. Dzieciak nie chce być jedynym "wykluczonym" z rodziny przez nazwisko (naturalnym jest, że od biologicznego ojca nie chce się odcinać zmieniając nazwisko), przyszły mąż nie wyobraża sobie, aby jego żona nosiła nazwisko byłego. Na co ja w tej sytuacji zwróciłabym uwagę?
1. Wiek dziecka i to na ile można z nim otwarcie porozmawiać. Niezależnie od płci to dziecko kiedyś i tak założy nową rodzinę, mamę zostawi i będzie na swoim rodzinnym, być może nowym, nazwisku budowało życie.
2. Jakie ma możliwości? Spore, bo ma do wyboru trzy nazwiska (panieńskie, po byłym mężu, czyli obecne i po nowym) z możliwością połączenia ze sobą w dowolnej kolejności dwóch.
3. Najważniejsze pytanie brzmi: Czego chce kobieta? Zadowolić wszystkich? Niech zadowoli siebie, a drugą stronę przekona solidnymi argumentami.

2. Narzeczony nie jest przywiązany do swojego nazwiska, wręcz go nie lubi i ma z nim związane zła wspomnienia. Nie chce więc, aby po ślubie żona nosiła jego nazwisko. A żona... żona to tradycjonalistka.

Jakie mają opcje? Ona zmienia na jego (on tego nie chce), on na jej (ona tego nie chce), ona ma dwuczłonowe (ale nadal nosi jego nazwisko, więc to też nie jest idealne rozwiązanie), totalnie nietypowo: oboje zmieniają na inne (raczej nie jest to opcja dla tradycjonalistki). 
Dalej... Oboje noszą podwójne nazwisko, w dowolnej kolejności (jak najmniej ich męczącej), i oboje idą tym sposobem na kompromis. Jej nazwisko jest wystarczająco tradycyjne, on odcina się od tego, że oboje noszą jego i tylko jego nazwisko.
Prawdopodobnie osoba, która nie lubi swojego nazwiska i źle się z nim czuje jest kimś kogo będzie wyjątkowo ciężko przekonać o decyzji o założeniu rodziny z tym nazwiskiem. Warto postarać się taką osobę zrozumieć, przeanalizować jej sytuację i ocenić czy chce się ją tym męczyć i jak bardzo będzie dla niej to niekomfortowe i przykre.
Dla niektórych istotnym argumentem może być fakt, że dotychczasowe nazwisko i sytuacje z nim związane to przeszłość, a teraz, zakładając nową rodzinę, ma się szansę na nadanie mu nowego, swojego, znaczenia. I zamiast uciekać (to złe słowo, ale nie mam lepszego) można postarać się to zmienić. 

cdn.

Galeria Niepoprawnych Panien Młodych: Michalina :)

$
0
0
Historia Michaliny:
 
Tomek oświadczył mi się w sierpniu 2014 i od razu wzięliśmy się do planowania ślubu. Już wtedy byliśmy ze sobą ponad sześć lat, mieszkaliśmy razem, mieliśmy psa i wspólne książki (to najważniejsze :D), a nawet coś, co T. określił jako „wspólne konto, wspólna kołdra – zaczyna się robić poważnie…”. Więc tak – żyliśmy jak małżeństwo, w sumie podobnie jak NPM. ;-)  Mogliśmy jeszcze ze ślubem poczekać: zaczęliśmy być ze sobą w moje piętnaste urodziny, a dziś ślub w wieku dwudziestu dwóch/trzech lat nie jest czymś powszechnym. No… Ale chcieliśmy. :)

Poza dość banalnymi rzeczami, które napisałam wyżej, małżeństwo wydawało nam się (i to „wydawanie” się oczywiście sprawdziło) być zupełnie innym poziomem bycia razem i odpowiedzialności za drugą osobę. Tak więc, kiedy T. już uklęknął, ja oświadczyny przyjęłam, a później chodziliśmy uliczkami Krakowa i śmialiśmy się do siebie jak wariaci – zaczęliśmy organizować Ten Dzień. :)

Pomysł był taki, że weźmiemy rodziców, dziadków, rodzeństwo, przyjaciół i pojedziemy do Zakopanego, a tam weźmiemy ślub w kościółku na Jaszczurówce. Oczywiście plany spaliły na panewce niemalże od razu, bowiem duże odległości to nie jest coś, co sprzyja naszym dziadkom i babciom. Zdecydowaliśmy, że pobierzemy się w Zamościu, czyli naszym rodzinnym mieście (pomiędzy był jeszcze plan na mały kościółek w Górecku Kościelnym, ale… ;-).

Zarezerwowaliśmy lokal, który nam się podobał i kościół, który wydał nam się najbardziej w starym stylu w całym mieście (a dodatkowo na plus dla tego miejsca było to, że pobierali się tam i moi, i Tomka rodzice) – dopiero wtedy stało się jasne, że cała oprawa ślubu będzie bardzo klasyczna. Wcześniej niespecjalnie myśleliśmy o rzeczach typu „motyw przewodni” czy „kolor dominujący”. Ot po prostu lubimy starą architekturę, a ja przepadam za kolorem bordowym.

Przy tym wszystkim ważne było dla nas jeszcze coś – finanse. Mam wrażenie, że dziś zapomina się o tym całkowicie. Organizacja ślubu i wesela to ogromna „skarbonka”, a w sieci pełno jest sklepów z ładnymi rzeczami, ale i kosmicznymi cenami. Czy wymusza to na młodych jakąś presję „must have” – nie wiem, ale na pewno daje pewien obraz tego, co dziś jest modne na weselach. U nas było nieco inaczej – finansowo pomagali nam rodzice, a my w całości płaciliśmy za „zachcianki”. Dlatego też sami się ubieraliśmy, płaciliśmy za dodatki takie jak księga gości oraz za fotografów. Takie rozwiązanie dało nam niesamowitą swobodę działania, ponieważ mogliśmy te nasze zachcianki zrealizować w pełni.  

Dodatkowo postanowiliśmy obejść ceny, które narzucają sobie sklepy ze ślubnymi dodatkami (hej, naprawdę można zapłacić dwadzieścia złotych za zaproszenie?!) i korzystaliśmy z usług drukarni (papeterie) czy sklepu, który wycina literki na zamówienie (cake topper). To mała niepoprawna rada – naprawdę można sporo zaoszczędzić, a efekt będzie podobny lub taki sam. :) Choć te wszystkie dodatki to… tylko dodatki. Tak naprawdę najmniej ważne. ;-)

Dwa dni przed ślubem biegaliśmy po mieście jak potłuczeni – dosłownie. W ostatniej chwili przypomnieliśmy sobie, że gdzieś kiedyś chodziliśmy na lekcje tańca i wieczorem przed ślubem przypominaliśmy sobie wszystko. Znaleźliśmy też czas, żeby w piątek rano zjeść z naszą drużbową ekipą śniadanie na zamojskim rynku. Polecamy takie coś. :) Późnym wieczorem dojechały do nas Bajkowe Śluby, więc kiedy już dotarłam do domu – padłam i spałam snem tak twardym, że nie wierzę w to, że przed ślubem można mieć z tym problemy. :D

Po tym nieco przydługim wstępie mogę przejść do 1 sierpnia, czyli daty naszego ślubu. :) O siódmej obudziła mnie mama z radosnym pytaniem „To idziesz do tego ślubu czy nie?”. No, poszłam. ;-) Całe przygotowania upłynęły mi raczej spokojnie i jednym sygnałem tego, że to nie jest taki zwykły dzień, było to, że nie za bardzo mogłam coś zjeść. I tu mała uwaga – jeśli na co dzień nie jecie regularnych śniadań i ogromnych lunchy – na pewno nie zjecie czegoś takiego w dzień ślubu. Za to jeśli pijecie kawę litrami – w dzień ślubu będzie ona pożądana i tak samo pyszna jak codziennie.

Podczas ubierania pojawiła się pierwsza niespodzianka – suknia okazała się lekko za luźna. Na lipcowych przymiarkach w salonie, kiedy mnie w nią ubrano, miałam obawy czy zmieszczę się w nią w dniu ślubu. Prawdopodobnie miała być tak dopasowana, a 1 sierpnia zrobiła małego psikusa. Na szczęście nie było tego widać, ale było czuć – kiecka opadła mi lekko w dół i była nieco za długa. Na szczęście szybko opanowałam system „wykopów”, czyli chodzenia takiego, aby jej nie uszkodzić. ;-) Kiedy już byłam ubrana i tak sobie stałam przed lustrem, urzekło mnie wzruszenie mojej mamy. Wszystkie PM na pewno wiedzą o co chodzi.

Przyjechał Tomi, wszystko jakby przyspieszyło i już wtedy wiedziałam, że „no, my naprawdę się pobieramy!”. Znaleźliśmy dla siebie chwilę i zaplanowaliśmy wcześniej tzw. First look. Po prostu spotkaliśmy się w ogrodzie sami. Nie potrzebowaliśmy obecności całej rodziny (choć chyba wtedy towarzyszyły nam niezastąpione jamniki! ;-). To jedna z bardziej magicznych i intymnych chwil. Bardzo wzruszająca.

Wszystko, co działo się później było dość… schematyczne. Życzenia, kościół, wesele. W tym ślubnym schemacie nie zabrakło nam tego, o czym marzyliśmy – miłości, wzruszeń, uśmiechu (ja – która normalnie nie suszę zębów jakoś szczególnie – na większości zdjęć mam prawdziwego, szczęśliwego banana, to się nie zdarza!), obecności najbliższych dla nas osób. Moment przysięgi był dokładnie taki, jak sobie wyobrażałam – magiczny, oderwany od rzeczywistości i tylko nasz. Wzruszenie naszych rodziców było bezcenne. Pomoc ekipy drużbowej – najlepsza. I mimo wpadek (moje ulubione to wejście do kościoła zaraz za księdzem oraz wyjście z niego przed gośćmi :D) – nie poprawiłabym nic. :)

Z rzeczy niepoprawnych:
- Przysięga z głowy – to jest tylko kilka zdań, ale ich wypowiedzenie (a nie powtórzenie) nadaje jej dużo więcej powagi i tego „czegoś”. Po prostu mówicie ją waszym tonem i tempem, a nie powtarzacie tym samym znanym, nudnym tonem za księdzem.
- Listy – dzień przed ślubem daliśmy sobie odręcznie napisane listy, które czytaliśmy rano. To kolejna bardzo poruszająca rzecz – rozklejająca szczerość i poczucie ogromnej siły w jednym.
- Jamniki! – w sumie nie wiem w czym one są niepoprawne, ale bez nich przygotowania do ślubu nie byłyby takie same!
- Grawer pod obrączkami – którego treści nie zdradzę, ale zrezygnowaliśmy z tradycyjnego „Michalina 1.08.15”. W lutym byliśmy na weekendowych naukach -www.kursyprzedmalzenskie.pl- (które polecam!) i tam dostaliśmy zadanie, aby napisać sobie na karteczkach „Kocham Cię”, ale innymi słowami. I to właśnie mamy pod obrączkami. :)
 - Prezentacja i przemówienia – prezentację ze zdjęciami od początku naszego związku zrobiła moja siostra. Wyszło super! Z kolei przemówienia – coś dość popularnego na angielskich ślubach – wymyśliliśmy my. Wyobraźcie sobie momenty, kiedy wasz drużba mówi „Michalina to dobroduszna dziewczyna” albo chrzestny Tomka „To Michalina uświadomiła mnie, że są trzy rodzaje sierści u jamników”. Śmieję się z tego do dziś.
- Pan Młody;-) – Tomi też nadałby się do Galerii Niepoprawnych Panów Młodych, bowiem zrobił coś, co rzadko się zdarza. Podczas załatwiania formalności w USC, zdecydował, że weźmie moje nazwisko jako drugie, czym bardzo mnie zaskoczył. Co prawda nazywamy się teraz odwrotnie (pierwsze mamy swoje rodowe, a drugie po małżonku), ale nie robi nam to różnicy. Za to teraz, choć od ślubu minęło już trochę czasu, często pytają się nas ludzie, czy to tak można/jak to zrobić/czy to nie żart. Ano, można. :D
- Klasyka w ubiorze – bo mam wrażenie, że dziś się o tym zapomina. Biała koszula, podkreślający urodę makijaż czy dość skromna (zasłaniająca WSZYSTKO) suknia nigdy nie wyjdą z mody! Nigdy nie próbowałabym „dopasować” pana młodego pod mój ubiór, choć panie w sklepach twierdziły, że skoro ja mam kremową suknię to młody koniecznie musi mieć koszulę ecru… Ech. Ech. Ech!
- Ucieczka od tańca – bo nie lubimy tańczyć, zdarza nam się okazyjnie i to zwykle po „kilku na dwie nóżki”. Za to kawa w nocy ze znajomymi na hotelowym patio – brakowało nam tylko ogniska. ;-)
- Bajkowe Śluby – po tym, jak dwóch najlepszych fotografów z Zamościa miało zajęty nasz termin, stwierdziłam, że za dobre zdjęcia zapłacę każde pieniądze. I takim to sposobem, Bajkowe przyjechały do nas aż z Poznania. I było warto!
- Czytania w kościele – czytały nasze mamy. I to było piękne! Do tego sami wybieraliśmy całość liturgii słowa – pamiętajcie o tym, jest z czego wybierać. :) W dodatku trafiliśmy na wspaniałego księdza, który poprowadził piękną ceremonię i wygłosił piękne, prawdziwe i życiowe kazanie. Bajka. :)

I to chyba tyle. :) Przyszykowane na ten dzień wszystkie dodatki były piękne. Byłam zachwycona moim ślubnym bukietem czy butami, ale to nie było najważniejsze. Powtórzę jeszcze raz – to wzruszona mama, zakochany przyszły mąż czy świadomość, że możesz na kogoś liczyć były w tym dniu najpiękniejsze. I bezcenne. :) Ślub to piękna uroczystość, piękny dzień i naprawdę piękna chwila. Nie rozumiem dlaczego niektórzy spłycają ją do „papierka, który nic nie zmienia”. Bo zmienia naprawdę dużo. :)

Zdjęcia: Bajkowe Śluby
































Kilka słów od NPM:
Od dłuższego czasu jestem oczarowana Michaliną. Jej podejściem do ślubu i wesela, jej urodą! Dziewczyno, jesteś przepiękna!
Mam nadzieję, że wszyscy dokładnie przeczytali opis przygotowań i tego wyjątkowego dnia, bo...to doskonała lekcja dla każdej przygotowującej się do ślubu pary. Lekcja tego co jest priorytetem, jak "poradzić sobie" ze wsparciem finansowym rodziców, jak wykorzystać ludzi do nadania znaczenia każdemu elementowi ślubu i wesela. 
Cieszę się, że po raz kolejny wśród zdjeć pojawia się first look. I to na jednym z moich ulubionych zdjęć, takim na którym niewiele widać, a jednak widać wszystko.

Świąteczne prezenty dla Panny Młodej

$
0
0

Nie, nie jestem zwolenniczką kupowania prezentów mających związek ze ślubem/weselem narzeczonej czy narzeczonemu na każdą inną okazję. Jestem przekonana, że powinno się dostrzegać w nich kogoś więcej: kogoś z prywatnymi pasjami, preferencjami i czymś co określa ich bardziej niż ślub. Sama bardzo nie chciałam "przed finałem"ślubnych prezentów i nie mam zwyczaju nikomu ich robić. Ale... Mam świadomość, że są osoby, które tym ślubem i weselem żyją, a prezenty z nimi związane będą dla nich najdoskonalszymi z możliwych. I to z myślą o takich osobach stworzyłam tę listę :)

1. Vouchery - na weekend, do SPA, kina, teatru, restauracji itp.
To z pozoru zwykły i mało ślubny prezent, więc warto połączyć go z właściwą dedykacją.
Co powiecie na tajemniczy upominek z karteczką "Otwórz, gdy będziesz miała dość ślubnych przygotowań."? ;) W moim prywatnym odczuciu nie ma lepszego prezentu dla narzeczonych niż okazja do odpoczynku, odstresowania się i oderwania się od ślubnych przygotowań.

2. SPA po raz drugi
Tym razem w wersji dużo praktyczniejszej i tylko dla Panny Młodej. Z masażem, serią przedślubnych zabiegów u kosmetyczki lub fryzjerki, konsultacje dotyczącą tego jak na rok/pół roku/dowolny termin przed ślubem dbać o skórę.

3. Książki 
O tematyce ślubnej, jak np. "Bridelle Style", "Jak zorganizować idealne wesele", "Ślub doskonały" i inne lub notatniki/kalendarze/planery ślubne (1, 2).
O tematyce dotyczącej relacji w związku (np. seksu), urządzania idealnego wnętrza lub późniejszej podróży poślubnej.

4. Spersonalizowane upominki
Ślubna koszulka dla narzeczonej, Panny Młodej lub żony? Szlafrok, piżama, klapkitrampki lub inna część garderoby, którą można założyć na wieczór panieński, przygotowania (te przygotowania!) lub poprawiny? 
Coś innego? Kubek (i np. mój ulubiony napis "Keep Calm It's Only a Wedding"), wieszaki (takie lub takie).

5. Bon podarunkowy na...
Dodatki do stroju: biżuterię, sklepy bieliźniarskie,akcesoria na głowę ;)
Dekoracje i atrakcje: takie jak akcesoria do słodkiego stołu, fotobudki, aparat instax, cake topery, tabliczki, pudełka na obrączki i koperty, napisy, balony, i wiele innych.
Spędzenie czasu: siłownię, kurs tańca lub pole dance :)
Jeśli jesteś najbliższą osobą dla Panny Młodej (narzeczonym, rodzicami?) możesz zafundować jej droższy prezent, np. bon na usługi konsultanta ślubnego (o ile wiesz, że z takiej pomocy chętnie by skorzystała) czy sesję narzeczeńską.
Zakup bonu jest bezpiecznym rozwiązaniem, bo nie trzeba w 100% znać gustu Panny, czy Pary Młodej.

6. Pomoc
Szukacie niematerialnych prezentów? To może czekolada za 4 złote i własnoręcznie wykonany bon (lub bony) na prywatne, przedślubne usługi: "wspólne bieganie po salonach z sukniami ślubnymi, "pomoc w przygotowywaniu dekoracji na stoły", "rozładowywanie stresów uśmiechem i doborowym towarzystwem" i co tylko przyjdzie Wam do głowy :)

7. Mały gratis: Czy pierścionek zaręczynowy jest dobrym prezentem na święta?
Jest, ale weź pod uwagę wszystkie za i przeciw (odsyłam do wpisu na blogu Pomysł na ślub na ten temat). Jeśli nie zrobisz tego przy stole ze śledziami, a na wieczornym spacerze przy płatkach śniegu (sorry, śnieg jest obowiązkowy, zawsze przecież możesz wyprodukować sztuczny - wtedy "tak" masz gwarantowane!), jeśli Twoja dziewczyna nie należy do fanek świętowania każdego święta (i nie będzie jej przykro, że ma wigilię/Boże Narodzenie połączone z rocznicą zaręczyn), to... pomysł jest wart solidnego rozważenia :)

Best of the Best, czyli ulubieńcy 2015

$
0
0
This One Day
Czasem mam wrażenie, że o dużej ilości rzeczy Wam jeszcze nie napisałam. Nie napisałam np. o tym, że uwielbiam wszelkiego rodzaju rankingi (najbardziej lubię się z nimi nie zgadzać) i sama, gdzie tylko mogłam, takie organizowałam. W branży ślubnej specjalizuje się w tym Bridelle i jako, że robi to fajnie, a ja nie czuję potrzeby robienia im konkurencji, to stworzę swój własny, prywatny ranking firm, które w tym roku zrobiły na mnie wrażenie :)
Bardzo prywatny, bardzo subiektywny i z ogromnym staraniem, aby nie opierał się na moich prywatnych ślubnych doświadczeniach :)

Suknie ślubne
Anna Kara -  pomimo tego, że tegoroczna kolekcja nie rzuciła mnie na kolana, to był to pierwszy salon z sukniami ślubnymi, po wizycie w którym pomyślałam, że jest dla mnie nadzieja i może coś sensownego dla siebie znajdę. No i fakt, że w finale wylądowałam w Aryi i momentami mam wrażenie, że ta sukienka tak potwornie mi się znudziła, że podoba mi się już tylko na mnie ;)
Moons Varsovie - za Targi Wedding i za to, że nikt nigdy na targach ślubnych nie zrobił na mnie takiego wrażenia, że mogłabym jego towar kupować w ciemno :)
Karolina Twardowska Atelier - gdybym miała powiedzieć czyimi sukniami w tym roku zachwycałam się najbardziej i najdłużej (niestety już po swoim ślubie), na kogo nową kolekcje czekałam najbardziej, to byłaby to Karolina Twardowska. I dla mnie to mój prywatny, tegoroczny, numer 1 :)

Akcesoria i dodatki
Z tą kategorią mam spory problem, bo jestem fanką kupowania w niej wszystkie co nie ma przy sobie etykietki "ślubne". Ślubne rzadko mi się podoba i w swoich wyborach ograniczyłam się jedynie do ślubnej "dekoracji na głowę" :D Nie może więc zabraknąć tu Jeżki (od mojej dekoracji :D) i MoaLove. Jeśli szukacie czegoś wyjątkowego, to dokładnie przeszperajcie dawandę i pakamerę (bo wcale nie musicie prawdziwych skarbów szukać na AliExpress, wspierajmy to co polskie).
Z innej, mniej ślubnej, beczki: fraki The Frock by Kaja Srodka są genialne, a jeśli decydujecie się na trampki, to olejcie typowe conversy i zaprojektuje sobie swoje własne.

Fotografia
Rozgadam się, bo lubię. Mam czterech tegorocznych faworytów: Fabryka Kreatywna, LMfoto, Marta Kowalska i Bajkowe Śluby. Kolejność zupełnie przypadkowa ;) Ma być obiektywnie? Fabryka była na moim ślubie, gdy mam ochotę na zdjęcia z konkretnymi kolorami, to myślę o nich i LMfoto. Gdy brakuje mi pasteli i romantyzmu, to myślę o Marcie, Karolinie i Michale. Dla mnie są na równi, choć zawsze do jednych będę miała ogromny (i chyba największy) sentyment. To ci, którymi niezmiennie, zachwycam się od dawna, a w tym roku wyjątkowo mocno.
Fabryki nie zmieniłabym, nigdy, na nikogo. Zwłaszcza, że przy nich zapomniałam o tym, że toleruję jedynie mojego Pawła za obiektywem i mam ochotę niektórym fotografom wyrywać z rąk aparaty i/lub uciekać jak najdalej ;) To subiektywnie. Ale starając się być obiektywną... Gdybym miała wybrać, to w tym roku postawiłabym na Bajkowe Śluby. Za tak niesamowite zdjęcia, że ja im wierze w to, że mają najpiękniejsze Pary Młode w Polsce. I praktycznie: publikują najwięcej zdjęć z sesji na blogu i bardzo dużo na fanpage'u. Duża ilość jest dobra, bo pokazuje, że ze wszystkich wyciągają to co najlepsze.
I jeszcze jeden duet... Pink Clouds. Ja nie wiem jakim cudem nigdy nie było ich na moich pierwszych miejscach. Czasem mam takie dni, że nie dostrzegam lepszych od nich i cała wspomniana na początku czwórka przy nich wysiada ;)
W ostatnim roku miałam przyjemność, dzięki uprzejmości Panien Młodych, oglądać wiele reportaży ślubnych. W całości, z każdym zdjęciem jakie fotograf parze oddawał, w większości z reportaży, które nie trafiały na jego stronę czy fanpage'a. Dla mnie to dodatkowa wiedza o pracy fotografów, możliwość zobaczenia czegoś co nie często może ujrzeć światło dzienne i co, bardziej niż zdjęcia publikowane w internecie, pokazuje czego po fotografie możną się spodziewać. W tej kategorii, być może najważniejszej tu, wygrywa fotograf, którego uważnie śledzę, którego zdjęcia bardzo lubię, który jeszcze nigdy nie wylądował na moim blogu, któremu miałam już kilka razy pisać prywatnie, że "och, ach i FANTASTYCZNIE", ale jeszcze nie zdążyłam ;) Kończąc komplementy - Szymon Olma!

Film
To fajna i posta w wyborze kategoria, bo w niej mało kogo lubię na dłużnej niż jeden film. Wybory są dwa: GreenArt-Studio i SuperWeddings. I koniec :)

Obrączki
Kolejny prosty wybór: Inne Obrączki i moje, albo raczej nasze cuda. Nie znam lepszych i mam wrażenie, że jeszcze dłuuugo nie poznam.

Papeteria ślubna, zaproszenia
Gdy ktoś mnie pyta o polecane zaproszenia, to podsyłam mu ten link z dopiskiem, żeby dobie sprawdził jeszcze HELLO calligraphy. Długa lista, prawda? Gdybym miała ją zawęzić, to w tym roku postawiłabym na Robimy Śluby, Paper Project i nieobecne jeszcze na liście This One Day (Ania jest autorką zaproszenia, które ilustruje ten wpis i które zostało moim ulubionym w tym roku!).

Bukiet ślubny, aranżacja florystyczna, scenografia ślubna
Nie znam się, więc wrzucę wszystko do jednej szuflady ;) Wyróżnienia wędrują do ArtSize (za przenoszenie bajek do rzeczywistości), Patykwia (za zachwycanie mnie od samego początku), Wilga i Kruk (za kolory, "nieprosta prostotę" i klimaty, które uwielbiam). 
Na koniec mój tegoroczny faworyt, kwiaciarnia, której ślubnego instagrama ubóstwiam (w kategorii ślubne nie znam lepszego), której każda realizacja to mistrzostwo świata i którą bez cienia wątpliwości mogę nazwać najlepszą w Polsce: Kwiaty&Miut.

Sala weselna
Dolina Cedronu - za Toskanię pod Krakowem, Folwark Wiązy - za najpiękniejszą stodołę w Polsce, Polna Zdrój - za trzymanie rewelacyjnego poziomu w dolnośląskim.
Jakieś inne miejsca? Kilka, z mojej listy (będącej rozbudowywaną) ;)

Atrakcje weselne, rękodzieło ślubne
Nie mam najmniejszych wątpliwości co do mojego numeru jeden: gry plenerowe i Woodbe.
A dalej - Weselny Drink Bar i  gadżety od Ilustratyw.

Tort isłodkości
Subiektywnie, bo tu nie mogę inaczej: Cukiernia u Ani. A na dokładkę: Pracownia Artystyczna Sarzyński i MUFFINIARNIA (czy te torty nie są genialne).

Ciąg dalszy nastąpi, gdy nabiorę sił (przez weekend) ;) Jakieś kategorie szczególnie Was interesują? Tylko nie liczcie, że znajdziecie tu muzykę, bo tu nadal nic mi się nie podoba.

Hej ludzie, idą święta… i takie piękne śluby!

$
0
0
Wiecie co jest najfajniejsze w zimowych ślubach i oglądaniu, po raz milionowy, stylizacji Pary Młodej, kieliszków szampana i śnieżnobiałych tortów, pięknie udekorowanych stołów i wnętrz? Fakt, że wcale nie trzeba brać ślubu, aby to wszystko, co roku, mieć!

Tak pięknie naturalne przyjęcie może być weselem i wigilią lub jednym ze świątecznych dni. Organizujecie swoje pierwsze święta jako małżeństwo? Kto Wam zabroni zadbać nie tylko o tradycyjną dekorację stołu, ale i o własną, spersonalizowaną papeterię? Przy mniejszych imprezach nawet łatwiej o zatrudnienie i udekorowanie psa ;)

Czy coś szczególnego spodobało się Wam na tych zdjęciach? Mnie fakt połączenia naturalnych elementów (choina, drewno, szyszki, papier ekologiczny) z eleganckimi wnętrzami! To coś co lekko przekracza granice i sprawia, że rustykalne przyjęcia nie muszą kojarzyć nam się jedynie ze stodołą i karczmą.

Zdjęcia: Jacque Lynn Photography
Event Design: Michelle Leo Events 




















5 miesięcy do ślubu, czyli wciąż nie czuję, że wychodzę za mąż [Dagmara]

$
0
0
livvyland
Biorę ślub! Choć nawet teraz jak to piszę to nadal do mnie nie dociera, że to się dzieje naprawdę. :P Wychodzę za mąż za moją licealną miłość, za faceta w którym zakochałam się mając niecałe 17 lat i z którym tworzymy parę już ponad 7 lat. Uroczystość odbędzie się 21 maja 2016. Zostało więc już tylko 5 miesięcy! Brzmi jakby to miało być już za chwilę. A w praktyce? W praktyce to ja nadal nie czuję, że wychodzę za mąż. ;) Większość tych dużych rzeczy mamy już załatwionych, ponieważ uwaga, uwaga… zaręczyliśmy się dwa lata i trzy miesiące temu! Szmat czasu prawda? A żeby było jeszcze śmiesznej to właśnie w dzień zaręczyn wymyśliliśmy dokładną datę ślubu i tak, był to właśnie 21 maja 2016. Co za tym idzie, ślub zaczęliśmy planować z naprawdę dużym wyprzedzeniem. Pierwszą rzeczą jaką załatwiliśmy byli fotografowie oraz sala - podpisywaliśmy z nimi umowę już sporo ponad rok temu. Wszystko inne dzieje się powoli, a rzeczy załatwionych ciągle przybywa. Przyznaje, że czekam na moment gdy ten czas naprawdę przyśpieszy choć pewnie jeszcze zatęsknię do spokoju, który jest teraz.

Cały ślub i wesele będzie utrzymane w klimacie rustykalnym, polnym, sielskim, anielskim. ;) Ślub  w małym drewnianym kościele, a wesele w pięknej, również drewnianej sali z duszą. Na stołach polne kwiaty, słoiki, drewno, koronka... Będzie cudnie! Tak przynajmniej ma być.

Co już mamy załatwione? Póki tego nie spisałam wydawało mi się, że niewiele.
- fotografów (najlepszych na świecie) - zrezygnowaliśmy zupełnie z kamerzysty, ale za to postawiliśmy na naprawdę dobrych fotografów. Nie jestem zwolennikiem filmów ślubnych, a zdjęcia uwielbiam. Choć gdyby nasz budżet był większy to jasne, że i kamerzysta by się pojawił.
- salę
- kościół
- DJ – ja od początku nie chciałam klasycznego zespołu, PM na początku nie był za to przekonany do DJ, ale ostatecznie zdanie zmienił
- florystykę/dekoratorkę – długi czas zastanawialiśmy się czy nie zająć się chociaż po części dekoracjami sami. Na pewno wyszło by to taniej i na pewno można to zrobić cudnie. Ale mi chyba brakuje zdolności i też chyba wolę zapłacić za spokój w tym dniu i pewność że ktoś to zrobi na pewno dobrze.
- makijażystkę, fryzjerkę – nikt, nigdy w życiu nie malował mnie ani nie czesał więc jest to dla mnie zupełnie abstrakcyjny temat. Nie znam osób do których idę, próbny makijaż i fryzura jeszcze przede mną- mam nadzieję że będzie dobrze. ;)
- zaproszenia – to był długi temat i w tym momencie mogę chyba powiedzieć że znam 90% stron z zaproszeniami jakie są w Internecie ;p W tym temacie o dziwo to nie ja byłam tą wybrzydzającą stroną tylko PM, który w rezultacie sam wymyślił modyfikacje do naszych zaproszeń. Są one w stylu eko i bardzo, bardzo mi się podobają. Dwa zaproszenia zostały już nawet rozdane! Ale tak konkretniej ruszymy z tym po nowym roku. Choć zastanawiamy się czy nie rozdać części zaproszeń już w święta korzystając z tego, że rodzina będzie w jednym miejscu.
- świadków – miałam wybraną świadkowi chyba nawet wcześniej niż narzeczonego :P Będzie nią moja najlepsza przyjaciółka i tutaj nigdy nie miałam wątpliwości. Nie było nawet jakiegoś takiego oficjalnego proszenia o zostanie świadkiem. My obie to po prostu wiedziałyśmy  PM jako świadka również poprosił przyjaciela.
- samochód – najświeższa sprawa, bo załatwiona kilka dni temu. Auto z 1976 r. , dwuosobowe więc jedziemy bez kierowcy – PM bardzo tego chciał.
- fotobudkę – postanowiliśmy zdecydować się na jedną z takich typowych atrakcji weselnych. Padło na fotobudkę i całkiem niedawno udało nam się trafić na promocyjną cenę.
- jesteśmy w trakcie nauk przedmałżeńskich
- tort - mamy wstępną rezerwację, będzie naked cake pasujący do całego klimatu
- oprawę muzyczną ceremonii
- suknię – z tym podejrzewałam, że będzie największy problem. Jestem typem panny młodej, która nigdy nie marzyła o swoim ślubie, o wielkiej białej sukni i o byciu księżniczką. Długi czas byłam (i pewnie wciąż jestem) zakochana w sukniach Anny Kary. Miałam okazję kilka mierzyć, ale jakoś na mnie nie zrobiły tego „wow”. W rezultacie padło na suknię zupełnie innej marki. PM natomiast nie ma jeszcze garnituru i jest przekonany, że ze spokojem znajdzie go w kwietniu. ;)

Co przed nami w planach na najbliższy czas? Wybranie obrączek, zakup wódki na wesele, dokończenie nauk. W styczniu wybieramy się również na targi ślubne. Coraz bardziej zaczyna mnie dręczyć gdzieś z tyłu głowy kwestia pierwszego tańca, bo tańczyć to my nie umiemy. ;) Może jeszcze wybierzemy się na jakiś szybki kurs. Na razie naprawdę wszystko przebiega bardzo spokojnie, a lista spraw załatwionych jest już całkiem spora. Jestem ciekawa czy dojdę do momentu, gdy zacznę panikować i na wszystko będzie brakować czasu. ;) A w tym momencie bardziej niż ślub zaprzątają mi głowę zbliżające się święta. Choć to ostatnie panieńskie, to te w przyszłym roku chyba nie będą się wiele różnić, ponieważ Wigilię już któryś raz spędzamy z PM wspólnie.

Tak więc za chwilę święta, potem sylwester i nowy rok. 2016! Ten 2016 na który czekam od tak dawna. ;)

Pierwsze święta po ślubie, czyli czas kompromisów i wspólnych tradycji :)

$
0
0
casamentofeitoamaobyjanemarie
Prawdopodobnie powinnam napisać ten wpis po świętach, ale, eksperymentalnie i trochę traktując go jak pozytywną wróżbę, piszę przed. Gdy myślę o świętach w kategorii" po ślubie", to nie mogę się pozbyć jednego zdania, które kiedyś na swoim blogu napisała Magda: "Wiele jest takich rzeczy, takich rodzinnych wspomnień, rytuałów za którymi będę tęsknić. Ale to chyba znak, że dzieciństwo i młode lata miałam szczęśliwe.". W opisie to nie były nawet te święta, ale to były te uczucia - takie bardzo moje.

Jak sobie z takimi uczuciami poradzić?

Kontynuując ulubione tradycje i tworząc swoje własne.
Zapewne nie da się zatrzymać wszystkiego, bo podział czasu miedzy dwie rodziny to utrudni, ale da się sprawić, że każdy z Waszej wybierze swoje priorytety i je uda się Wam zrealizować. A w nagrodę otrzymacie wspólny czas i szansę na stworzenie własnych tradycji - to dopiero frajda (np. choinka jedynie z lampkami, bo żonie się żadne bombki nie podobają, a mężowi i tak nie chciałoby się choinki w nie stroić) :)

Sprawiedliwie dzieląc czas.
Odwieczne pytanie: "gdzie spędzić święta" musi znaleźć swoją odpowiedź. Jakie macie opcję?

1) Wigilia w dwóch domach i po jednym dniu świąt u każdej z rodzin.
To my. Obskakujemy dwie wigilie, jakieś 50 km do pokonania miedzy jednym i drugim miejscem, ale ja wiem, że inna opcja nigdy u nas nie wejdzie w grę, bo ja nie dałabym rady siedzieć tylko u teściów.  Dni świąteczne dzielimy sprawiedliwie, wg rodzinnych tradycji.

2) Co rok w innym miejscu: raz u niej, raz u niego.
W zależności od odległości do pokonania: może to dotyczyć samej wigilii lub całych świąt. Sprawiedliwie, ale.. ja się ogromnie cieszę, że nie muszę takiej opcji rozważać ;)

3) Wigilia w Waszym domu.
Jeśli pozwalają na to odległości, możliwości finansowo-czasowe, wielkość pomieszczenia i rodziny.
Jeśli młode małżeństwo w rodzinie jest jedno i w grę wchodzą tylko dwie rodziny, nie więcej (u mnie jest ich cała masa), to jest to realne, ale... czy u dziadków nie jest fajniej? ;)

4) Sami?
Dla fanów świątecznych wyjazdów (w góry, tropiki) lub domatorów. To też opcja, którą często wybierają małżeństwa mające do pokonania wiele kilometrów, a obecnie spodziewające się dziecka (w fazie zaawansowanej).

Zbierając ideały - zimowy ślub z marzeń!

$
0
0
Pamiętacie moje wszystkie idealne wizje ślubu? Ten, który zobaczycie poniżej, łączy w sobie każdą z charakterystycznych cech, którymi mogłabym opisać mój ideał. 

Ślub zimą. Tylko we dwoje. Gdzieś w górach, w drewnianej chatce zasypanej śniegiem. Z sesją poślubną na śniegu i "imprezą", znów we dwoje. Imprezą z szampanem, owocami (truskawkami!) i czekoladowymi ciastami. Przy kominku. Z ogromem świec, kolorowych kwiatów i szkła. Tak... ciepło-zimno na przemian, aby nic wystarczająco długo nie trwało i nie zdarzyło mi się znudzić ;)

Zdjęcia: Rebecca Hollis Photography 
Praca przy sesji: Style Me Pretty














Wesołych Świąt Bożego Narodzenia 2015 :)

$
0
0
Rebecca Hollis Photography
Pięknych Świąt! W otoczniu rodem z pinteresta (bo czemu nie?), w ciepłym  i szcześliwym domu, zawsze z osobami, które kochacie najbardziej. Świąt, które pamiętacie z dzieciństwa i które pozwolą Wam poczuć się... bezcennie :)

Czasu. Na zarabianie pieniędzy i uczestniczenie w szcześliwych loteriach, na rozwój osobisty, zawodowy i pasje!, na dbanie o zdrowie i relacje z bliskimi, na miłość i przyjaźnie, na spełenianie marzeń i budowanie życia, bogatego w mnóstwo pięknych wspomnień.
Świątecznie trzymam za Was kciuki :)

Ludzi. Niewykłych. Tych zafascynowanych Wami i tych, którymi Wy możecie się zafascynować. Tych od ktorych wiele się nauczycie i tych, którzy nauczą się więcej od Was. Takich, którzy bedą kochać Was najbardziej na świecie w najpiękniejszy sposób - bezwarunkowo. O tak.

I nawet nie wiecie jak bardzo życzę Wam (NAM!) śniegu! W ostateczności może być i na Wielkanoc ;)

Pierwsze spotkanie w dniu ślubu

$
0
0
Fresh in Love Photography
Zastanawialiście się kiedyś jak będzie wyglądał najważniejszy moment w dniu Waszego ślubu? I który to będzie? Przysięga, tak? A jeśli nie, to może ten moment, w którym po raz pierwszy Ty zobaczysz jego, a on Ciebie?

Jeśli od dwóch lat ktoś interesuje się ślubami, to musicie mi wierzyć, że widział całą masę przysiąg. Te sztywne, te wypowiadane drżącym głosem i wyraźnie słyszaną nutą szczęście, te z morzem łez... Każda. I musicie temu komuś (czyli mnie) uwierzyć, że za o wiele piękniejsze uważam first looki. Ale, zanim będzie o nich, to postaram się przeanalizować wszystkie możliwe scenariusze Waszego spotkania pierwszego w dniu ślubu.

Klasycznie - w domu Panny lub Pary Młodej, przy rodzinie
Najnudniejsza opcja, ale... czasem niektórzy nie mają innych ;)
Jeśli ubieracie siew rodzinnych domach, to prawdopodobnie Waszemu spotkaniu nie będzie towarzyszyło żadne wyjątkowe tło, a zdjęcia nie będą zachwycające (zwłaszcza w ciasnych pokojach). Jeśli jednak chcecie tę chwilę przeżyć wspólnie z rodziną, we wnętrzach znanych z dzieciństwa lub we własnym domu, to jest to dla Was najlepsze rozwiązanie.

W kościele / USC
Rozwiązanie dla kobiet, które chcą być prowadzone do ołtarza/stolika w USC przez ojca lub wejść do niego same. Dla kobiet, które chcą podtrzymać dramaturgie sytuacji, chcą cieszyć się każdym najmniejszym kroczkiem w stronę przyszłego męża i jednocześnie, przez znaczny kawałek drogi, mieć u swojego boku tatę - często drugiego w hierarchii ważności mężczyznę.

First Look
Mój faworyt. Swoje pierwsze spotkanie możecie zaplanować w jakimś ładnym miejscu (mieszkający w jednorodzinnych domach lub szykujący się w pobliżu ogrodów mają najłatwiej), dając sobie chwilę tylko dla siebie i okazję do przeżycia spotkania sam na sam (no może z fotografem ukrytym w krzakach). Takie rozwiązanie ma też kolejny plus: macie tę wyjątkową chwilę dla siebie, w potem, na ceremonię, możecie wejść już razem (i nikt nikogo nikomu nie oddaje ;)).
Jak cudnie to wygląda, mogliście się przekonać czytając wpisy w GNPM (np. Aśki i Michaliny).

Ewentualnie bez :)
Bo  przez cały czas przygotowań możecie się kątem oka obserwować nie tracąc chwil z tego dnia, a ja osobiście uwielbiam moment w którym to narzeczony narzeczonej zapina sukienke (co tam druhny i mama!) :)

Macie pomysły na jeszcze inne rodzaje takiego spotkania?

Podsumowanie 2015 roku :)

$
0
0
Stylist: Monika Hibbs, Interior Design: Stephanie Jean
Photography: Jamie Lauren Photography
Każdy rok wymaga, albo przynajmniej jest wart, podsumowania. Tylko... jak podsumować rok w którym się wyszło za mąż? Może tak troszkę prywatnie, troszkę blogowo, szukając właściwych słów i korzystając ze statystyk ;)

Chciałabym tu zebrać wszystko co w ostatnim roku działo się na blogu, co było ważne dla mnie i co zwróciło Waszą uwagę. Więc do dzieła :)

GNPM - 3 najpopularniejsze wpisy i jeden gratis ;)

1) Małgosia - biało-żółto, rustykalnie i w trampkach :)
2) Natalia - rustykalnie, samodzielnie, perfekcyjnie, no jak chyba nikt inny :)  
3) Ola - delikatnie, naturalnie, rustykalnie :)
GRATIS: Ja, Milena - jako gratis, bo trochę głupio na własnym blogu konturować z innymi :) 

Jedne z moich ulubionych wpisów:

Po pierwsze: nie porównuj - przydługi prolog do tekstu o zazdrości 
O depresji... poślubnej 
Seks, czyli o czym rozmawiać przed ślubem 

Najpopularniejsze wpisy roku*:
 * z pominięciem wpisów z punktów wyżej i z wyjątkowym dwóch wpisów (Subiektywna lista najciekawszych miejsc na wesele w Polsce, Subiektywnie subiektywna lista moich ulubionych fotografów, Relacja z wesela cz. 1 - Weselny Drink Bar)

1)Niespodzianka dla Pary Młodej - bardzo mnie cieszy, że coraz więcej osób o takich rzeczach myśli.
2)Gdy wraca wiara w suknie ślubne ;) - to tak na wypadek, gdybym zapomniała, że suknie ślubne wszystkich najbardziej interesują. Zapamiętam :) 
3) Dzień ślubu i wesela - o czym warto pamiętać? - bardzo lobie ten wpis, jeden z najpraktyczniejszych.
4) Niech inni zazdroszczą im ślubu :) - uwielbiam ten ślub, to chyba mój ulubiony z publikowanych w tym roku :)
5)Lista zażaleń do salonów sukni ślubnych  znów suknie ;) Przy okazji to wpis za który najczęściej mi się obrywa, bo "się czepiam".
6) O ślubie i weselu NPM - odpowiedzi na pytania - a tak staram się to co pisałam o sobie ukrywać ;)
7) Zabawy na sianie, czyli bardzo dużo pięknych zdjęć z wesela w stodole :) -
8) 4 miesiące do ślubu, czyli... wesele nieidealne - zdecydowanie lubicie też to co odbiega od ideałów, i dobrze!
9) Harmonogram przygotowań do ślubu i wesela - praktycznie, obecnie pracuję nad ulepszoną wersją :)
10) Królowa własnego wesela, czyli o tym dlaczego powinnaś spełniać swoje "kaprysy" - również uwielbiam!

Prywatnie-publicznie:

23 maja 2015 wyszłam za mąż. Przeprowadziliśmy się z PM do własnego mieszkania i prace tak bardzo nas pochłonęły, że na sesję i podróż poślubną przyjdzie czas dopiero w 2016 ;)

Blogowo:

Miałam okazję:
Wziąć udział w kursie dla konsultantów ślubnych.
Uczestniczyć w Panny MłodeAkcja Charytatywne we Wrocławiu :)
Pojechać na Spotkanie blogerów ślubnych (dla mnie to było coś, taki debiut z moją twarzą i nazwą NPM w jednym).
Zostać patronemBridelleStyle, a potem Open Bridal Day :)
Świętować drugi roczek NPM :)
Zostać gościem (i ekspertem ;)) na Targach Ślubnych w Jeleniej Górze.
A co najlepsze: poznać wiele fantastycznych Panien Młodych (niektóre trafiły nawet do GNPM) i przekonać się, że ten blog ma jakiś sens.

Najpiękniejszy sylwestrowy ślub

$
0
0
Nie lubię, gdy się błyszczy, świeci i mieni? Nie lubię, od tego mam PM ;) Ale... jest kilka tygodni w roku, którym pozwalam błyszczeć. I jest też pewien sylwestrowy ślub, który świeci się tak mocno, że mi z radości błyszczą oczy :)

Widzicie ilość złota i światła, które wylewają się ze zdjęć? Tę mieszankę vintage z nowoczesnością i art deco w przegenialnym budynku The Arcade w Cleveland? Tę okazję do świętowania ślubu i Nowego Roku w jednym, ze zmianą kreacji, której nikomu nie trzeba tłumaczyć? Z pomysłem na świetną sylwestrowa imprezę, która w kalendarze gości wpisuje się sama i zstępuje całą resztę banalnych pomysłów. 

Jak Wam się podoba? Bo mnie, antyfankę złota, ten ślub i wesele kupują w całości!

Zdjęcia: Suzuran Photography





































* "Najpiękniejszy sylwestrowy ślub" - bo piękniejszego jeszcze nie widziałam!

Noworoczne postanowienia NPM :)

$
0
0

To, że na pomysł stworzenia listy postanowień Niepoprawnej Panny Młodej wpadłam już po swoim ślubie, to... źle i dobrze zarazem. Źle, bo w żadnym stopniu one nie dotyczą mnie, a dobrze, bo mogę Wam przedstawić zupełnie inną perspektywę. Korzystając z niej... Co warto, jako Panna Młoda, mieć na swojej noworocznej liście postanowień (i w gratisie: co ja - blogerka, nie panna, na niej mam)?

Noworoczne postanowienia każdej NPM:
Bardzo subiektywnie uznane przeze mnie za ważne.

1. Będę pewna i szczęśliwa.
Każdej ze swoich decyzji. Tych drobnych, jak kolor serwetek, godzina podania obiadu czy smak tortu. Tych ważnych, związanych z poczuciem, że mężczyzna z którym planuję spędzić resztę życia jest tym właściwym. Że mam tysiące powodów, aby skakać do góry na myśl o zostaniu jego żona (i pal licho wesele, o wiele bardziej cieszy mnie perspektywa dalszego życia z nim). Że potrafię sobie wyobrazić nasze wspólne życie za 10, 20, 30 lat i nie mogłabym w tych wizjach nie dostrzec u swojego boku jego. Będę doskonale wiedziała dlaczego bierzemy ten ślub, bez najmniejszych wątpliwości.

2. Zrobię wszystko, aby z efektu finalnego być bardzo zadowoloną.
Będę królową własnego wesela. Nie odpuszczę rzeczy na których będzie mi zależało, bo mam świadomość, że to jedyny taki dzień  życiu, że ze wszystkich ludzi na świecie ja najlepiej go zapamiętam i bardzo nie chciałabym niczego w nim żałować.

3. Nie zapomnę, że czasem warto odpuścić.
Bo są rzeczy ważne i ważniejsze, są priorytety i PRIORYTETY, są kaprysy, marzenia i ludzie. Zawsze będę mieć na uwadze, że relacje z najbliższymi są ważniejsze od kaprysów (no chyba, że nie są - to wracam do punktu numer 2) i warto o nie dbać - minimum na dwa dni przed weselem ;)

4. Bardzo, baaardzo postaram się nie porównywać.
"Nikt nie jest świetniejszy od Ciebie." - to zdanie, które wyryję sobie na ścianie lub suficie w sypialni :) Nie porównuję. Nie założę sobie tej pętelki na szyję. Mam świadomość tego, że prawdopodobnie nie uda mi się zorganizować najpiękniejszego wesela na świecie, a nawet jeśli, to i tak za 5 lat w rodzinie ktoś możne zrobić lepsze. Wiem jednak, że najważniejsze jest, abym to ja (i mój przyszły mąż, nie zapominam o nim), z tym czego dokonam, czuła się dobrze. I była z tym szczęśliwa! Bo szczęścia nie da się porównać!

5. Pozwolę innym mi pomóc lub o tę pomoc poproszę.
Jestem doskonała, ale cóż, do MacGyvera mi daleko. Mam jednak, gdzieś za plecami, grupę ludzi, która może mi pomóc. Są chętni? Rewelacja, teraz muszę jedynie rozdysponować między nimi zadania, tak, aby jak najwięcej pomogli, a jednocześnie nie zaburzyli mojej wizji wesela. Cała sztuka do odpowiednia delegacja zadań :) Raczej nie kwapią się do pomocy? A może tylko mi się wydaje? Zapytam, przynajmniej będę miała jasną sytuację, a... przecież zawsze ktoś chętny do pomocy może spać mi z nieba ;)

6. Będę realizować swój harmonogram ślubnych przygotowań i stworzę dokładny plan dnia ślubu.
Mam świadomość, że wiele mi to u ułatwi. I bardzo się postaram.

7. W dniu ślubu - nic mi nie będzie straszne i nic nie popsuje mi humoru. 
Zgodnie ze sobą i harmonogramem zaplanuję cały dzień. Jeśli będę potrzebowała, to w przygotowaniach, będę perfekcyjna i/lub niepoprawna do granic możliwości. Aż do dnia ślubu. W tym dniu będę cieszyła się możliwością zostania jego żoną i żadna wpadka nie popsuje mi dnia, nie ma szans!

8. Nie zapomnę, że jestem nie tylko Panną Młodą.
A mój narzeczony nie jest tylko przyszłym Panem Młodym. Jesteśmy kimś więcej, ze swoimi pasjami, sposobami na spędzanie wolnego czasu i marzeniami na które też chcemy wydawać pieniądze. W końcu... wcale na punkcie tego ślubu i wesela nie muszę oszaleć.

Dziewczyny, co dorzuciłybyście do takiej listy? Jak wyglądają Wasze postanowienia?

Gratis, czyli moje prywatne blogowo-życiowe postanowienia:
Jest ich tak dużo, że nie wiem od czego zacząć. Może od nadrobienia zaległości: podroży poślubnej do Meksyku i sesji poślubnej, w maju realizacji "projektu" pt. "rocznica ślubu", a potem (tak mi się ostatnio zamarzyło) zimowo-świątecznej sesji na bloga (a co, mam bloga, to mogę, tym bardziej, że te trampki na trawie zimą dziwnie wygladają). Tych małych i obowiązkowych, jak logotyp i nowa strona, po te wielkie i zapewne rozłożone na dwa-trzy lata (bo przydałby się sponosor lub spadek), jak wyjazdy na zagraniczne targi ślubne :) Po te blogowe, związane z robieniem czegoś poza pisaniem na bloga (ale o tym Wam nie napisze, bo jak się uda, to będą niespodzianki). Trzymajcie kciuki!

Targi Ślubne Wrocław 2016

$
0
0
W końcówce ubiegłego roku starałam się odwiedzić wszystkie, w rozumieniu internetu, dobre targi ślubne. Po co? Aby porównać i wyłapać po co warto na nie iść, a czego na nich się nie znajdzie. Idąc w niedzielę na wrocławskie Targi Ślubne miałam obawy, że przy tym co oferuje stolica, te wypadną blado. I... jak?

Targi Ślubne

Bardzo dobrze, lepiej niż rok temu. Wrocławskie targi stawiają przede wszystkim na wystawców i ich ilość. Spotkałam się z komentarzami, że wystawców było mało. Serio? Hm, porównując do "dwóch Warszaw" (Wedding Show i WEDDING) w których byłam, to tu był tłum :) Podobało mi się, że pojawiła się jedna prelekcja (Małgorzaty Kochanek z Polskiego Stowarzyszenia Konsultantów Ślubnych), choć osobiście wolałabym ją gdzieś w kąciku, nie na głównej scenie. I... prywatnie, jako osoba, która o ślubach czyta non stop, robię się już znudzona notorycznie i wszędzie powtarzanym tematem ślubów plenerowych. Mam jednak świadomość, że to duża dawna dokładnej wiedzy dla wszystkich dopiero wkręcających się w ten temat :)

Teraz najważniejsze, czyli wystawcy, którzy zwrócili moją uwagę*
(*usługami, wyglądem stoiska, czymkolwiek):

Torty, słodkie stoły, lemoniady i inne

Cukiernia Karpicko- chyba moje ulubione na targach, najciekawiej zaaranżowane i ułożone. Prostota jest najlepsza :) I te słoiczki są cudne :)

Torty Gosi - dla kontrastu, to chyba najbardziej urozmaicone słodkie stoisko na targach - wszystko umieszczone na wozie i w skrzynkach!

Torty Po Twojemu  - pracownia artystyczna Cukierni Oleńka, świetne słodkości, niestety rzadko na śmietanie ("bo śmietana nie pozawala się wykazać"), pięknie pokazane, że zrobienie słodkiego stołu nie musi być trudne (czyt. dobry obrus, ładne słodycze i etykietki do nich - i gotowe!)

Sucre - ostatnio zachwycałam się lodami, teraz czas na makaroniki - obłędnie pyszne (jaśmin idealny)! Tylko ta cena ;)

Craicford - myślę, że drugiego takiego stoiska jak u MOONS będę szukać aż do... kolejnego spotkania MOONS na targach, ale... inaczej wyróżnić się też można. Na stoisko Craicford trafiłam, bo nie dało się nie iść za widocznymi z każdego kąta Hali Stulecia balonami :) Firma w ofercie ma drink bary, fotobudkę, candy bar (w wydaniu - dość oryginalnym) i to co mnie zachwyciło: stół z lemoniadami, bar piwny (taki jak z pinterestowych zdjęć) i popcorn bar. Dla mnie - rewelacja i to taka, że mogłabym dla tych "stołów" drugi raz przeżyć wesele ;) Zdecydowany nr 1 targów :)

Kram - lemoniady, w dużej ilości smaków (np. lawendowo-kokosowa, ananasowa z rozmarynem) i bardzo sympatyczny pan na stoisku :)

Suknie ślubne i wizytowe

Agnieszka Światły - jak dobrze, że Wrocław ma Agnieszkę (jest się czym pochwalić), jak dobrze, że Agnieszka miała pokazy (jest co oglądać), jak dobrze, że została "wpakowana na minę" i musiała poopowiadać o sukniach czym miała okazję oczarować wszystkich dookoła. Bo nikt nie zaprezentował, nie tylko pokazem, ale i swoją osobą, tego co robi lepiej niż ona (swoją drogą... ja uparcie twierdzę, że na serio warto suknie ślubne kupować samemu ;)).

Zaproszenia i inne takie ;)

Papier i tusz- prosto i pięknie, w zaproszeniach i papierowych dodatkach. A do tego mieli łady wazonik :)

Winietki 3D - obecnie coraz popularniejsze, najczęściej spotykałam drewniane, ale te są drukowane na drukarce 3d (to dzieje się w bardzo hipnotyzujący sposób, rewelacyjnie móc to obserwować). W dowolnym kolorze i wzorze. Dodatkowo do winietek można dodrukować toppery na torty, numery na stoły, obrączki na serwetki (to też fajne!). 

Paper Story- to zaproszenia, save the date (moje było właśnie od Paper Story) i wszystko co możecie sobie wymarzyć, a co ma związek z papierem i drukiem: menu, etykietki, winietki, stemple, naklejki (przezroczysta naklejka na małą wódkę - cudo!), papierki na cukierki, . Do tego małe kaktusy!, krówki i lampki. U Ani na stoisku mogłabym zamieszkać :)

magnetCards - o nich piszę przy niemal każdych targach, więc teraz tylko zaznaczę: istnieją, są świetni.

Inne:

Bukiety ślubne z modeliny - bardzo dobrze zrobione, wyglądające jak żywe. Zrobione z modeliny plastycznej, więc dające się wyginać i nie łamiące się zbyt łatwo ;) Nie podoba mi się jedynie ich wykańczanie wstążkami, ale sam pomysł jest świetny.

Unique Moments - stoiska biur podróży i organizatorów ślubów za granicą są zawsze moimi ulubionymi na całych Targach. Tym bardziej biur takich jak UM, gdzie całą podróż można dostosować do swoich preferencji. Katalog UM jest więc najlepszym co wyniosłam z targów :)

Zerknąć też możecie na: fotografię Piqsell i Pikselove, napis LOVE (z Czech, ale dolnośląskie nie ma tu tak daleko ;)), agencje ślubną Slodkave, dekoracje i kwiaty Decoki (i piękne obrusy :)) i Kwiatkarium, biżuterię Novia Blanca (kompletnie nie w moim stylu, ale... super, że dotarli akurat do Wrocławia), albumy Eight, obrączki Geselle, studio Upiększalnia.

Galeria Niepoprawnych Panien Młodych: Anna

$
0
0
Historia Ani i Roberto:

1. Opis ślubu


Poznaliśmy się ponad siedem lat temu, na początku był to związek na odległość (Poznań i Warszawa, potem Kraków i Warszawa), aż w końcu zamieszkaliśmy razem (najpierw w Krakowie, potem w Warszawie - rodzinnym mieście PM). Utrudnienia związane z odległością, częste podróże miedzy miastami, a potem wspólne przeprowadzki bardzo cementują (chyba każdy) związek. Czuliśmy się tak silnie ze sobą związani, że właściwie drugoplanową sprawą wydało się sformalizowanie związku. Nie mniej jednak, pod wpływem własnych przemyśleń, w czerwcu 2015 roku podjęliśmy "spontaniczną" decyzję o ślubie (która pomimo naszego siedmioletniego związku i tak skrajnie zaskoczyła nasze rodziny; skwitowano ją słowami: "Dlaczego nas nie uprzedziliście??") .

Od początku wiedzieliśmy, że nasze wymagania dotyczące ceremonii i oprawy ślubu są dość specyficzne. Z naszego wyboru w grę wchodził ślub cywilny, co daje większą swobodę przy aranżacji całego przedsięwzięcia. Na miejsce ceremonii wybraliśmy urząd przynależny do dzielnicy Praga-Północ w Warszawie. Oczarował nas klasycystyczny, oryginalny budynek obecnego urzędu zaprojektowany w latach 20. XIX wieku przez Antonio Corazziego, w którym dawniej mieściła się Komora Wodna. Nie bez znaczenia był też termin ślubu: uzyskaliśmy datę 3 X (tego samego dnia, w 1946 roku ślub brali moja babcia i mój dziadek, którzy byli małżeństwem ponad 60 lat - można było uznać ten dzień za dobrą wróżbę).

Wiedzieliśmy też, że nie chcemy "zmęczyć się" tematem ślubnym (nie wchodziły w grę roczne ani dwuletnie przygotowania do ślubu, które w dzisiejszych czasach są pewnym standardem). Czas, który mieliśmy na przygotowanie ślubu i przyjęcia: 14 VI - 3 X (niecałe 4 miesiące) okazał się zupełnie wystarczający (nawet z nadwyżką). Naszym hasłem (nie motywem) przewodnim miało stać się: minimalistyczne i bez przesady, ale w jak najlepszym gatunku (czyli w sumie: bardzo klasycznie). Na szczęście wszystkie decyzje podejmowaliśmy sami, więc nie musieliśmy zważać na rodzinnych "doradców".

2. Nietypowe / mniej typowe

- przyjęcie dla ok. 40 osób (tylko najbliższa rodzina i przyjaciele) do godziny 24.
00 w niedużej restauracji przy Ogrodzie Saskim (zamiast balu na 100-200 osób i tzw. "sali" do 5 rano z poprawinami drugiego dnia). Skromne dekoracje (tylko żywe kwiaty na stołach - żadnych papierowych gołąbką, serduszek i baloników) rekompensowała bliskość ogrodu i wspaniała jak na miesiąc naszego ślubu pogoda. One spowodowały, że przyjęcie przenosiło się chwilami w otwartą przestrzeń;
- nie wynajmowaliśmy limuzyny, pojechaliśmy własnym samochodem - PM był kierowcą; nie przystrajaliśmy samochodu (z wyboru);
- nie narzucaliśmy nic gościom w kwestii: kwiaty, czy wino, czy datek na cele charytatywne itd. Uważaliśmy, że każdy powinien postąpić według własnego uznania;

- zamiast orkiestry i DJ-a grał nasz znajomy, wirtuoz gitary i świetny wokalista muzyki latino. Choć tańce początkowo nie były w planach, oprawa muzyczna zaproponowana przez Pedro nie zostawiła nikogo obojętnym i wszyscy, którzy mogli, tańczyli!
- sami nie pijemy alkoholu oprócz wina, więc goście wiedzieli, że nie będzie drink baru itp. - serwowano wyłącznie wino i zużyto jedynie 2 butelki mocniejszych trunków na 40 osób. To było polskie wesele - i wierzcie mi - nikt nie narzekał!

- zaproponowaliśmy własne zabawy i quizy. Radości było co nie miara, bawiły się osoby w wieku 1-90 lat! Można było wylicytować fanty naszej produkcji: m.in. słoik domowych konfitur, kulinarną przysługę od PM (Roberto lubi gotować), pacynkę wydzierganą przeze mnie. Płatnością w aukcji były aktywności artystyczne gości. Punkty można było zdobyć między innymi za opowiedzenie dowcipu, ułożenie krótkiego wierszyka rymowanego, zaśpiewanie 2 zwrotek piosenki (własnej lub cudzej), narysowanie karykatury, zatańczenie figury baletowej itp. Każda pojedyncza aktywność artystyczna stanowiła jeden punkt. Osoba, która zaproponowała największą ilość "aktywności artystycznych" za dany fant otrzymywała największą ilość punktów i wygrywała. Poziom artystyczny przedsięwzięć (na szczęście) nie podlegał ocenie. Nie można było korzystać z jednej formy wyrazu więcej niż 3 razy w czasie jednej licytacji. Przykład: aby uzyskać 9 punktów można m.in. opowiedzieć 3 dowcipy, ułożyć 3 wierszyki i zatańczyć 3 figury; nie można za to opowiedzieć 9 dowcipów itd.

- suknia ślubna i odwieczne problemy z nią... Podczas poszukiwań sukni idealnej nie odwiedziłam ani jednego salonu ślubnego, nie mierzyłam też używanych sukien ślubnych; oferta sieciówek odzieżowych doprowadzała mnie do rozpaczy (jakość wykonania, tkaniny syntetyczne, fasony). Wiedziałam, że chcę czegoś w stylu  lekko retro, ale znów "bez przesady", więc nie chodziło ani o dokładane odtworzenie stroju Audrey Hepburn, ani o coś a la "Wielki Gatsby". Zaufałam Klarze, autorce bloga The Robot That Had a Heart i to ona stworzyła na wymiar wyjątkową sukienkę z żywej wełny vintage koloru kości słoniowej według wykroju z 1957 roku. Krój sukienki został uwspółcześniony (mniej kloszowy dół), a całość ozdobiono granatową kokardą z tyłu. Z Klarą świetnie się współpracowało, wprowadzała tak pełną zrozumienia atmosferę, że pewnie na tej jednaj sukience dla mnie się nie skończy! (Na blogu Klary można przeczytać, jak sukienka powstawała).


- fotograf: zrezygnowaliśmy ze zdjęć podczas przygotowań - poprosiliśmy Klarę (która oprócz posiadanych pasji krawieckich jest świetnym fotografem) jedynie o sesję w klasycznym stylu, którą wykonaliśmy w okolicach domu na godzinę przed ślubem (nie chcieliśmy sesji z motywem przewodnim ani w specjalnie aranżowanym miejscu). Efekt przerósł nasze oczekiwania - jest naturalnie i klasycznie. Podczas ceremonii i przyjęcia fotografował mój wujek (zawodowy fotograf), gdyż nie chcieliśmy burzyć spokoju i rodzinnej atmosfery fotografem "zewnętrznym". Tych decyzji nie żałujemy i każdemu polecamy takie rozwiązanie.
- Wpadki przedślubne również nam się zdarzały! Fascynator kupiłam w piątek 2 X, dzień przed ślubem, ponieważ do ostatniej chwili nie mogłam się zdecydować, czym ozdobić głowę! Większy problem był ze strojem PM, a dokładniej z jego spodniami...

- spodnie Pana Młodego zniknęły na tydzień przed ślubem na skutek oddania ich do krawca w celu skrócenia nogawek. Krawiec, pan Stanisław, lat 88, wydał je przez przypadek innemu klientowi. Klient nie odbierał osobiście, odbierała jego żona, nie zauważyła różnicy i wzięła je jako mężowskie! Oba garnitury były podobne, więc pomyłka gotowa... Rozpacz. Czasu było mało, kilka dni do ślubu, nie można było liczyć, że spodnie zostaną zwrócone, trudno byłoby też kupić takie same. Niestety, klient odbierający nasze spodnie pozostał w znacznej części anonimowy - znane było tylko jego nazwisko, imienia ani telefonu nie zanotowano. Jak znaleźć pana NN w dwumilionowym mieście? Google podpowiedział na szczęście - pan NN, stroiciel akordeonów (pasuje do tej historii). Zadzwoniliśmy do niego: Tak, jego żona odebrała spodnie dla niego w piątek wieczorem z pracowni pana Stanisława. W sobotę okazało się, że mimo skrócenia są nadal zbyt długie i poirytowany pan NN musiał pójść w nich na galę odebrać nagrodę. Nie zauważył, że to nie jego spodnie. Na szczęście nie zdążył ponownie ich skrócić. Oczywiście problem się wyjaśnił, pan NN przywiózł spodnie Roberto, odebrał własne i sprawa się zakończyła happy endem. Jednak stres, który przeżyliśmy, był naprawdę spory. Dzisiaj z tej sytuacji bardzo się śmiejemy.

3. Rady:

- bawcie się jak najlepiej na własnym ślubie i przyjęciu! Trzeba pamiętać, że sama decyzja o ślubie i sytuacja (ślub) są poważnymi wydarzeniami, ale cała "otoczka" już nie musi taka być, jeśli nie jest Wam z nią wygodnie.

- Wasze decyzje są najlepsze, bo są Wasze.

- nie bójcie się prosić rodziny o pomoc w organizacji wesela (u nas fotograf i muzyk) - jest mała szansa, że odmówią, a Wasze wesele będzie dla Was niezapomniane, skrojone na indywidualną miarę.

- nie traktujcie zbyt poważnie "kolorów przewodnich" i innych trendów ślubnych - warto zachować zdrowy rozsądek i własne upodobania. Poza tym to, co modne dziś, za kilka lat często mocno trąci myszką, a (prawie) każdy album ślubny z 2015 roku przesycony jest marsalą - może warto wprowadzić coś własnego i innego?

- pamiętajcie, że nawet jeśli nie wszystko wypadnie tak, jak chcielibyście - i tak najważniejsza jest Wasza deklaracja i osoba, którą wybieracie na całe życie.

Zdjęcia:
1-5: autorem zdjęć jest fotograf rodzinny
















Kilka słów od NPM:
To trochę taki ślub, który marzy się każdej dziewczynie przygotowującej się do tego dnia od długiego czasu i momentami mającej wszystkiego dość. Taki spontaniczny, a jednocześnie zaplanowany jest świetną okazją do tego, aby mieć frajdę z każdej chwili i każdego dnia przygotowań w które, w takim przypadku, najłatwiej włączyć najbliższych. Cudowny jest ten spokój, który z opisu i zdjęć bije - taki spokój, który pozawala się tym dniem w pełni cieszyć.
Ania w dniu ślubu wyglądała ślicznie, tak... bardzo dziewczęco (ta kokarda i ten fascynator!). Goście na przyjęciu dostali to co lubię - samodzielnie planowane zabawy, luz i możliwość bawienia się po swojemu (chcieli tańczyć - tańczyli, nawet jeśli tego nie było w pierwotnym planie :D), a ja mogę sobie tylko wyobrazić do jak genialnej muzyki mogli się bawić.
Viewing all 396 articles
Browse latest View live