![]() |
frenchweddingstyle/YuPhotography |
Nauki przedmałżeńskie
Oboje z PM mieliśmy ukończone nauki przedmałżeńskie w liceum, w różnych szkołach, ale w jednej parafii. Początkowo liczyliśmy na to, że zostaną nam one uwzględnione, jednak, jak bywa większości parafii, i nasz ksiądz proboszcz nie był tym pomysłem zachwycony i nalegał na zrobienie nowych. Szukaliśmy weekendowych nauk we Wrocławiu - nie udało się nam zapisać na żadne z wybranych, szukaliśmy w okolicy - "bo pojedziemy na wycieczkę i będzie fajnie", w finale - zapisaliśmy się (siedząc na dwóch komputerach i ściągając się z czasem) do Dominikanów w Warszawie. Przypadkiem, na jakieś dwa tygodnie przed naukami, byliśmy w mieście w którym mieliśmy brać ślub i ja, mistrz kombinacji, wpadłam na jeszcze jeden pomysł, który miał pomóc nam nie jechać do tej Warszawy ;) Poszliśmy z PM do parafii w której odbyliśmy nauki w liceum, z pytaniem "Dlaczego nasze nauki nie są ważne? Bo my nie rozumiemy...". Do tego mieliśmy historie opierającą się na: "dużo pracy", "delegacje", "ciężko się zapisać na weekendowe", "z Wrocławia daleko do Warszawy", "nocleg i droga sporo kosztują". Ksiądz zadzwonił do księdza i... udało się ;) No bo... jakim prawem miało się nie udać? Prawda jest taka, że nauki nie tracą ważności, a to jedynie kaprysy księży sprawiają, że starsze papierki nie są przyjmowane.
Poradnia rodzinna
To miejsce o którym w internecie można naczytać się przerażających historii. Myślenie rodem ze średniowiecza, wywlekanie intymnych szczegółów i uważanie się przez pracujące tam panie za mądrzejszych od lekarzy, niemal bicie narzeczonych kijem od szczotki i grożenie im piekłem ;) Zakładałam, że nie taki diabeł straszny jak go malują, ale i tak ze względu na fakt, że 1) nie mamy czasu, 2) tzw. kalendarzyk mi nie wyjdzie, postanowiliśmy ograniczyć poradnię do minimum. Miejsca o których słyszeliśmy w kontekście "magiczne jedno spotkanie' były daleko od Wrocławia i kompletnie nam nie po drodze. Postanowiliśmy jednak wybrać najmniej czasochłonną opcję i wylądowaliśmy w poradni rodzinnej przy parafii śś. Apostołów Piotra i Pawła w Oławie (bo blisko od Wrocławia, bo... zrobimy sobie turystyczno-krajoznawczą wycieczkę). Zaplanowane mieliśmy dwa spotkania, ale... jak przystało na małych szczęściarzy, pierwsze z nich zostało odwołane i uczestniczyliśmy tylko w jednym (bez "kontrolnej" wizyty z kalendarzykiem). Jak było? Bardzo fajnie!
Po pierwsze: Podeszliśmy do tego na luzie, z myślą, że będziemy grzecznie kiwać głowami, bez oznak buntów i protestów, czasem o coś dopytamy. To postawa, która nie przedłuża zbytnio spotkania i nie sprawia, że wdajemy się w dyskusje, które mogą nie mieć końca i prawdopodobnie nie doprowadzą do porozumienia.
Po drugie: Ten straszny kalendarzyk... PM, jak przystało na umysł ścisły, bardzo zainteresował się rysowaniem wykresów i odrysował nam pięknie wszystkie ćwiczeniowe wykresy. On miał zabawę, a pani z poradni była zachwycona ;)
Po trzecie: Dowiedzieliśmy się kilku ciekawych rzeczy o wyglądzie mszy ślubnej i o tym co możemy na niej zrobić (np. podziękować rodzicom, o czym po raz pierwszym słyszałam właśnie tam). Dostaliśmy książeczki z dokładnym opisem wyglądu mszy, z podziałem na poszczególne elementy, ich opisem i przykładami. Doskonała pomoc, zwłaszcza dla osób, które takich materiałów z nauk nie wyniosły ;)
Podsumowując: Bezstresowo, kompetentnie, miło i... polecam :)