Są śluby i wesele wręcz wyjęte ze snów. Są takie dopieszczone w każdym detalu i tym zachwycające. Są te, które widzi się na zdjęciach i czuje kipiącą z nich energię. Ten ślub (a nawet bardziej to wesele) ma w sobie to wszystko i jeszcze jedno: jak mało żaden mieści się w wąskiej kategorii pt. "tak wygląda moje marzenie" :)
To co, zachwycacie się ze mną?
Tym…
Pięknym połączeniem motywów rustykalnych, klimatów lat 50, odrobiną pin-up’u. Po co wpasowywać się w istniejące ramy, skoro można je dostosować do siebie?
Miejscem, a konkretnie wiatą na terenie Spichlerza i świetnym terenem na wesela plenerowe (szczęściarzom udaje się nawet wymodlić pogodę) :)
Czerwienią! Czerwienią garbusa, który jest moim ideałem ślubnego samochodu (ewentualnie mogę czerwień zastąpić kolorem żółtym ;)).
Żywymi zestawieniami kolorystycznymi. Czerwienią (po raz kolejny), granatem, niebieskim i bielą.
Dress code’m dla gości. A co, tak się robi piękne śluby!
Strefą chillout ze stogami siana i ogniskiem, stołami/beczkami ze słodkościami, owocami, napojami, alkoholami… Dostępnymi już od momentu oczekiwania gości na przyjazd Pary Młodej (tak można i tak powinno się czekać).
Weselem, które można spędzić w plenerze. Na rozmowach, na wygłupach, na degustacji słodkości i alkoholi, przy ognisku czy księdze gości, jedząc garściami wiśnie :)
Rodzinną współpracą dla uzyskania fantastycznego efektu.
Stylizacją Panny Młodej, na czele z krótką sukienką (i trampkami na zmianę!). Za kolano, z rozłożystym tiulowym dołem. No… mój ideał! Bo ja mam, w połowie, tiulowe serce :)
Niespodziankami. Jej dla niego (taniec przy zimnych ogniach) i jego dla niej (tandem!).
Poczuciem humoru i energia bijącą z każdej twarzy, bo to chyba... podstawa :)
Dla zainteresowanych miejscami:
Kościół Świętej Trójcy w Żórawinie
Sala: Spichlerz Galowice
Zdjęcia: Michał Orłowski
To co, zachwycacie się ze mną?
Tym…
Pięknym połączeniem motywów rustykalnych, klimatów lat 50, odrobiną pin-up’u. Po co wpasowywać się w istniejące ramy, skoro można je dostosować do siebie?
Miejscem, a konkretnie wiatą na terenie Spichlerza i świetnym terenem na wesela plenerowe (szczęściarzom udaje się nawet wymodlić pogodę) :)
Czerwienią! Czerwienią garbusa, który jest moim ideałem ślubnego samochodu (ewentualnie mogę czerwień zastąpić kolorem żółtym ;)).
Żywymi zestawieniami kolorystycznymi. Czerwienią (po raz kolejny), granatem, niebieskim i bielą.
Dress code’m dla gości. A co, tak się robi piękne śluby!
Strefą chillout ze stogami siana i ogniskiem, stołami/beczkami ze słodkościami, owocami, napojami, alkoholami… Dostępnymi już od momentu oczekiwania gości na przyjazd Pary Młodej (tak można i tak powinno się czekać).
Weselem, które można spędzić w plenerze. Na rozmowach, na wygłupach, na degustacji słodkości i alkoholi, przy ognisku czy księdze gości, jedząc garściami wiśnie :)
Rodzinną współpracą dla uzyskania fantastycznego efektu.
Stylizacją Panny Młodej, na czele z krótką sukienką (i trampkami na zmianę!). Za kolano, z rozłożystym tiulowym dołem. No… mój ideał! Bo ja mam, w połowie, tiulowe serce :)
Niespodziankami. Jej dla niego (taniec przy zimnych ogniach) i jego dla niej (tandem!).
Poczuciem humoru i energia bijącą z każdej twarzy, bo to chyba... podstawa :)
Dla zainteresowanych miejscami:
Kościół Świętej Trójcy w Żórawinie
Sala: Spichlerz Galowice
Zdjęcia: Michał Orłowski